czwartek, 22 grudnia 2011

Okop, czyli "Wilkommen Tommies"

Kilka tygodni temu, zainspirowany kreacją Bartka (bnk), pełen ochoty postanowiłem sam coś popełnić, co nadawało by się do gry i nieco by ją urozmaicało. Poniższa sekcja okopów to wynik w sumie dwutygodniowej dłubaniny, aczkolwiek samej pracy było w tym zaledwie kilka godzin - ot lenistwo.
Transzeje powstały na podstawce z dykty, na którą przykleiłem wycięty wcześniej kształt ze styroduru. Miejsca, w których mi go brakło (dysponowałem tylko jednym 'arkuszem' na dodatek mniejszym niż podstawka) napryskałem pianki montażowej i nadmiar ściąłem. Następnie wnętrze wykleiłem
 zapałkami  i  patyczkami pochodzącymi ze znanej "sieciówki" gdzie można napić się kawy. Dalej to już klasyka czyli wikol, piasek, brązowy sprej, dwie warstwy drybrusha i różniste trawki, w tym również kępki i kwiaty Federicuusa-Rexa.

I to w sumie wszystko, rozmiary to 21x30cm, a efekty możecie zobaczyć poniżej.






(figurki, to mały sneak peek moich niemiaszków, ot taki WiP)



Niemcy w Afganistanie

Hej Ostatnio zakupiłem nowy zestaw niemców z Caesara i oto jeden z efektów (a w sumie cztery efekty). Podstawki do wykończenia ale to jak ich się jeszcze trochę uzbiera, wtedy hurtowo robię. Pozdr :)

niedziela, 18 grudnia 2011

Sobotnie urodzinowe strzelanie w Iraku - uzupełnienie

Żeby nie było, że w klubie w sobotę królował tylko Irak - chciałbym
dopowiedzieć, że Paweł gdzieś nad Indochinami Fulmarami ganiał
Potezy Konrada, eskortowane przez Dewoitine D.520, a Tomek i Hochel
wraz z "młodymi" rozgrywali epizod z Bitwy na Łuku Kurskim na planszy
3 na 4 metry (w walce brało udział m.in ponad 50 modeli czołgów
stanowiących w Klubie "Strateg" odpowiednik Dywizji Pancernej
wspartej Batalionem Tygrysów po jednej stronie oraz Korpusu Pancernego
wspartego Pułkiem Czołgów Ciężkich po drugiej stronie).

Wszystkiego Najlepszego Rafale!!!
I więcej takich udanych sobót!

Pozdrawiam,
rrober

sobota, 17 grudnia 2011

Sobotnie urodzinowe strzelanie w Iraku

Witam wszystkich !

 Dzisiejszy dzień minął nam szybko i miło w STRATEG-u na wspomnianym już wyżej strzelaniu. Nie było to byle jakie strzelanie - Rafał miał dzisiaj urodziny i jak na urodziny przystało "rąbał" w Force on Force dziś zawodowo. Oto krótkie foto AAR bez dodatkowych fajerwerków i fabularyzacji.

 Na początek słów parę o scenariuszu. Czysto hipotetyczna sytuacja:

...Irak rok 2003, trwa inwazja sił Koalicji. Czteroosobowa sekcja operatorów sił specjalnych brytyjskiego SAS w wyniku zaangażowania się w akcję rozpoznawczą za liniami wroga została nieoczekiwanie odcięta i pozbawiona drogi ucieczki. Operatorzy zajęli pozycję obronną w opuszczonym domu modlitw. Wokół nich drogę ucieczki blokują im spore grupy Fedainów. Tkwią oni na pozycjach strzeleckich w okolicznych domostwach skutecznie izolując osamotnionych operatorów strzelając raz po raz seriami z broni wszelakiej maści. W okolicy działają brytyjskie jednostki piechoty wraz ze wsparciem pancernym. Operatorzy zdołali się telefonem satelitarnym skontaktować ze swoim HQ i najbliżej położone elementy brytyjskich wojsk pancernych ruszają z odsieczą. W rejon walk, w którym aż roi się od bojowników zbliża się kolumna pancerna irackiej Gwardii Republikańskiej. Rozpoczyna się morderczy wyścig z czasem. Kto będzie pierwszy ? ...

Siły scenariusza:

Irak (Paweł Z.): 

-Fedayeen:
*5 x sześcioosobowe grupy z różnym rodzajem uzbrojenia (RPG/RPD/PKM) [TQ:D6 / M:D12]

-W turze nr 3 do akcji wkracza SRG:
* Pancerna kolumna 3 czołgów Special Republic Guard T-55M [TQ:D8/M:D8]
*5 x pięcioosobowe grupy piechoty irackiej [TQ:D6/M:D8]

Siły koalicji (Kuba W. + Rafał K.):

- SAS (Kuba):
*czteroosobowa sekcja obserwacji SAS (2xRifle,2xSupport UGL/Minimi) [TQ:D10/M:D10]
  • zasada specjalna: ograniczone zasoby amunicji (co turę rzut na TQ; niezaliczenie testu na 4+ powoduje spadek amunicji i permanentny -1 do Firepowera)
- QRF "Relief Force" (Rafał):
* Challanger II [TQ:D8/M:D10]
* Warrior MCV [TQ:D8/M:D10]
* 4 x czteroosobowe sekcje piechoty brytyjskiej [TQ:D8/M:D10]

Założenia ogólne:

-Irakijczycy: Zabić lub pojmać osamotnionych operatorów SAS
-Koalicja: Ewakuować bez strat odciętą grupę obserwacji SAS

A teraz krótka AAR-ka :

Akcja scenariusza była bardzo dynamiczna.

W turze 1. nie zamierzałem siedzieć bezczynnie na Overwatch'u i zamiast deklarowania tej akcji rozpocząłem strzelanie do trzech różnych celów jednocześnie. Ogień był skuteczny pomimo małej ilości kostek ataku (po 2 FP die na każdą grupkę) - powodował pojedyncze i podwójne straty w każdej z ostrzeliwanych komórek Fedainów (moje wyniki były większe jak irackie możliwości obronne na kości D6). Reakcje Irakijczyków sprowadzały się do oddawania ognia - bardzo nieskutecznego.  
Tura 2. to kolejna próba wyeliminowania jak największej ilości tych fanatycznych jednostek z gry. Miałem w zamyśle wycięcie sobie drogi ucieczki - wiedziałem, że już po tej turze zacznie się pancerny kontratak iracki... Niestety początek był nieudany - SAS nie przeszedł na samym początku testu na opanowanie dyscypliny strzeleckiej i zapasowa amunicja "poszła w diabli". Pomimo tego spowodowałem całkiem spore straty w szeregach fedaińskich. Pozwoliło mi to opuścić pozycję w meczecie i podejście pod żywopłot skąd mogłem dalej na południe napierać w stronę krawędzi stołu skąd nadejdzie odsiecz.  
Tura 3. to początek właściwego dramatu SAS. Po pierwsze: straciłem inicjatywę - miałem ją przez dwie tury non stop - gdyż walczyłem tylko przeciwko "irregularsom". Na moje nieszczęście do akcji zamiast 1 elementu pancernego weszły aż 2 czołgi T-55M. Jeden skutecznie postawił Overwatch'a tak, że nie dało się biec w stronę drogi. Drugi brawurowym manewrem wyjechał mi wprost na moich zaskoczonych operatorów SAS i wywołał paniczny efekt Pinned! - wycofałem się nie wykonując żadnej akcji poza widok T-55M. Na moje nieszczęście wpadłem w ogień krzyżowy niedobitków Fedaińskich, którzy na domiar złego skądś wytrzasnęli pociski AT do RPG. W skutek tego ognia poniosłem pierwszą stratę, która wywołała kolejny efekt Pinned! a w finale Pull Back! i cała czwórka ciągnąc powalonego kolegę wpadła z powrotem do meczetu.  
Tura 4. Kolejna inicjatywa po stronie irackiej. Zebrałem SAS po stratach - okazało się fartownie że operator cudem przeżył (D6 na first aid check-u). Niestety mogłem się tylko statycznie "odstrzeliwać" przeciwnikowi (chłopaki z SAS nadal zbierali się po szoku z efektu Pull Back!). Paweł to wykorzystał bez skrupułów i wpierw przygwoździł mnie znowu ogniem maszynowym z T-55M. To wywołało efekt Pinned! (i zarazem spadek mojego TQ o kategorię w dół na D8). Potem do akcji dołączył się na nowo zespół Fedainów z AT RPG (psiakrew!) i niestety nie wybroniłem się. SAS otrzymał 3 postrzały na 4 ludzi - został mi tylko jeden z Minimi i tylko on oddawał już ogień w tej turze... Skutecznie jak tylko mógł posłał do piachu jednego Fedaina. Po tej turze przyszedł czas na zbieranie strat...

W turze 5. dzięki temu, że przeżył mi gość z Minimi mogłem zebrać i testować swoje straty. Okazało się że przeżyło dwóch lekko rannych z trzech trafionych. Jeden z operatorów SAS nie miał tyle szczęścia i nie dożył tego dnia do końca. Na stół weszły za to posiłki pancerne w sile Rafała czołgu Challanger II, wozu bojowego piechoty Warrior i sporej grupy piechoty dającej skutecznie siłę w walce o inicjatywę, którą de facto wygraliśmy. Od tej pory można mówić o spadku mojego "ciśnienia" na desperacką obronę, gdyż Rafał miał tego dnia urodziny i jego rzuty na trafienia były momentami dwukrotnie lepsze od moich SAS na początku gry. W tej turze piechota Rafała efektownie "weszła z buta" do budynku i wykończyła w walce wręcz niedobitki Fedainów na południu planszy. Warrior stoczył pojedynek 1 na 1 z T-55M wycinając jego załogę w pień - ta musiała upuścić w środku pocisk przed załadowaniem, gdyż tank eksplodował... A reszta piechoty angażowała się w wymianę ognia z innymi niedobitkami Fedainów oraz z Gwardią Republikańską.
W turze 6. po raz kolejny inicjatywa była po naszej stronie. Challanger II wział na celownik drugiego T-55M i pozbawił go armaty (sic!). Ten zdołał się pod koniec tury wycofać z pola widzenia Challengera - a ten wziął "na widelec" piechotę regularną zagrażającą mojemu SAS. Challanger II wypalił z armaty w budynek (nie burząc go), ale za to trafiając jednego Irakijczyka odłamkami. Seria z KM-u dokończyła dzieła zniszczenia i żaden żołnierz iracki nie stał już w tym domu na nogach...
Na turze 7. poprzestaliśmy - SAS bez większego zagrożenia zdołał "rapid movementem" opuścić poszatkowany pociskami meczet i zbliżył się na odległość jednego taktycznego ruchu od sojuszniczych jednostek. Uznaliśmy ten scenariusz za remisowy - pomimo determinacji nie udało się uniknąć strat wśród operatorów SAS, a tym samym zrealizować głównego założenia scenariusza. Irakijczycy mieli ten sam problem - pomimo ustrzelenia tego biednego operatora z SAS nie zdołali dogonić reszty z mojej grupy. Stracili za to sporo ludzi i sprzętu (30 Fedainów, 2 czołgi, kilkunastu żołnierzy) oraz utrata inicjatywy w rejonie działań nie dają perspektywicznie myśleć o obronie tego terenu...

A teraz porcja fotek:

SAS na pozycji...
Area of Operations (AO) z powietrza...
Fedaini ostrzeliwują SAS...
T-55 zagonił mój SAS z powrotem do meczetu...
SRG wraz z T-55M w walce...
SRG w natarciu na meczet...
Nadciąga odsiecz (w tle supreme-commander Rafi)...
Pancerna odsiecz nadeszła w samą porę...



Dzięki za dobrą grę chłopaki !
Rafałowi jeszcze raz z okazji urodzin wszystkiego najlepszego ! :)
Do następnego razu !

Pozdrawiam !

Pierwsza partia Zielonych Beretów




Witam!
Niedawno skończyłem pierwszą partię figurek Italeri "American Special Forces" z Wietnamu. Tej grupce dałem maskowanie "tiger stripe" w wersji trójkolorowej, kolejnej planuję dać czterokolorową. Nie jestem do końca zadowolony z efektów, ale klimat chyba trzymają odpowiedni :D

sobota, 26 listopada 2011

AAR: Gniazdo szerszeni (The Hornet's nest)

"Even though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil, for you are with me; your rod and your staff, they comfort me..."

Witam !

 Długo oczekiwany, zapowiadany już wcześniej "after action report" z wizyty Tomka. Bez zbędnego przeciągania przenieśmy się do 2003 roku - Irak 22 Marzec, obrzeża miasta As Samawah...

 Sytuacja opisana w poniższym raporcie z rozgrywki - tak samo jak scenariusz oparte są na autentycznych wydarzeniach. Tego dnia w Iraku piechota US Army Kompanii D (3. Szwadron, 7. Pułku Kawalerii, 3. Dywizji Piechoty) wraz z towarzyszącymi jej elementami pancernymi (pieszczotliwie nazwana grupa uderzeniowo - rozpoznawcza,  w typowym dla kawalerzystów pancernych klimacie) - Hunter-Killer Team "Crazy Horse" dotarła do miasta As Samawah.

 Piechota amerykańska miała w asyście elementów pancernych z "Crazy Horse" zabezpieczyć dwie przeprawy mostowe (Objective Pistol na Zachodzie oraz Objective Saber na Wschodzie ). Dzień wcześniej zwiad lotniczy na helikopterach OH-58D dokonał rozpoznania z powietrza terenów nad rzeką i nad miastem nie stwierdzając wrogiej aktywności - to napawało optymizmem...

 22 Marca wysunięte elementy napotkały sojuszniczą komórkę amerykańskich oddziałów specjalnych "SOF" na kilku improwizowanych pick-upach z karabinami maszynowymi zamontowanymi na pace każdego z nich. Komandosi z SOF dokonali rozpoznania w samym mieście nakreślając kluczowe punkty strategiczne oraz dokonując szacunkowej oceny bojowej wartości przeciwników... Wedle ich raportów wywiadowczych w mieście znajdują się spore ilości "niedobitków" regularnej armii irackiej, które z przyjemnością zaprzestaną działań bojowych i po prostu chętnie poddadzą się bez walki. Co mogło niepokoić - lecz zostało to zlekceważone - pojawiły się informacje o wzmożonej aktywności oddziałów paramilitarnych takich jak bojówki partii Baath oraz grup Fedainów Saddama. Zachęceni informacjami wprost z SOF dowódcy amerykańskiego elementu "Crazy Horse" posłali straż przednią dowodzoną między innymi przez Ssgt Dillarda Johnsona (postać autentyczna) w celu rozpoznania ogniem w kierunku Objective Pistol - mostu zachodniego. Przez myśl nikomu nie przeszło to co miało nastąpić za kilkadziesiąt minut...


...We at war with terrorism... racism... but most of all - we're at war with ourselves... 
(Kanye West, Jesus Walks, Soundtrack do "Jarhead")

  "Była godzina 09:00 kiedy zbliżyliśmy się do mostu w sile zespołu "zmiatającego" liczącego trzy wozy piechoty Bradley. Naliczyłem na nim oraz w jego otoczeniu sporą ilość wrogiej piechoty. Kiedy mój człowiek z Bradleya puścił im komunikat nagrany wcześniej w ich ojczystym języku by poddali się - Ci otworzyli ogień ze wszystkiego co mieli... Otrzymałem polecenie podjechania i zajęcia mostu razem z czołgiem M1 "Broadhead". Kiedy jechaliśmy Abrams zaczął ostrzeliwać piechotę swym karabinem sprzężonym oraz karabinem maszynowym kalibru .50, co jednak nie dawało żadnego efektu. Wówczas włączyłem się ze swoim działkiem 25mm, co położyło ich wszystkich. Potem ruszyliśmy dalej do mostu i przejęliśmy go...
 Wówczas od strony kompleksu wojskowego nadjechała drogą iracka ciężarówka wojskowa. Pojazd prowadzony przez cywila wjechał pomiędzy nas, tak że nie mogłem go ostrzelać. Ścigaliśmy ciężarówkę do zabudowań, gdzie M1 pozostał przy bramie. Wtedy rozpętało się piekło..."

  Tak zaczyna się autentyczny raport sporządzony dla sztabu Dywizji przez Ssgt Dillarda tuż po całej akcji. Ta strzelanina nie miałaby tak dramatycznego przebiegu, gdyby Dillard nie dał się sprowokować i nie wjechałby w sam środek ośrodka szkoleniowego bojówkarzy Parti Baath i koszar Fedainów w mieście As Samawah... W naszej rozgrywce doszło do niehistorycznej, aczkolwiek uzasadnionej w danych okolicznościach dramaturgii. Pojazdy zanim zdążyły taktycznie wycofać się z tego piekła - dwuosobowa sekcja piechoty startująca poza Bradleyem padła ofiarą wroga w trakcie walki. Pojazdy pomimo tych strat wycofały się bezpiecznie poza rejon zagrożenia co dało zwycięstwo Bartkowi i Tomkowi - gratulacje Panowie!

 Przenieśmy się teraz do perspektywy prosto z "oka" żołnierzy USA, czyli ilustrowanej historii zmagań Tomka i Bartka z hordą mojej para-militarnej jednostki Fedainów Hussein'a:


"Zaczęliśmy otrzymywać liczne trafienia od prawej strony i M1 wycofał się za bramę. Około 150 – 200 ludzi zaczęło wybiegać z pobliskich budynków. Ostrzeliwali nas z wielu stron z broni lekkiej i kilku RPG."
"Byli tak blisko, że mój karabin M240 został zniszczony przez pociski małego kalibru. Ponadto tuziny pocisków RPG odbijało się od naszego wozu, gdyż Irakijczycy byli zbyt blisko lub ich głowice były po prostu stare!"
"Ja strzelałem do tych Diabłów na przemian ze swojej M9 i M4 na krótkim dystansie, podczas gdy mój działowy posyłał serie z działka 25mm. Trwało to z dobre 25 minut czy coś koło tego..."
"Otrzymałem wtedy postrzał z AK w klatkę piersiową, który powalił mnie do środka wozu. Myślałem, że jestem martwy i byłem zaskoczony, że tak nie jest - wszystko dzięki kamizelce, która nawet nie była wyposażona w płytę ceramiczną..."

"Wszystko wskazywało na to, że "wbiliśmy kij w sam środek mrowiska" - po każdej stronie i z każdego budynku te "brudasy" kontynuowały ostrzeliwanie naszego Bradleya"
"W tym momencie sporo ludzi wybiegło z innego budynku i zaatakowało M1 swoją lekką bronią. M1 odpowiedział swoim karabinem maszynowym .50 cal posyłając do piachu całe to "czarne" zbiegowisko..."
"Ich kolejne nadciągające fale były równie chaotyczne jak te pierwsze, w których bojownicy padali wyrzynani ścianą ognia z karabinów pokładowych M1 ''Broadhead'a'' "
"Jedni za drugimi wychodzili nam wprost pod lufy, tylko po to by wyłapać kulę prosto w łeb lub w klatkę piersiową - nasi działowi mieli zero skrupułów..."
"W pewnym momencie doszło do tragedii - kiedy dwuosobowa ekipa z naszego Bradleya wyszła z opuszczonej rampy pojazdu z zamiarem złapania kilku rannych "footmobiles" jako zdobyczny "intel" - zostali odcięci ogniem i dopadła ich w walce wręcz cała chmara przeciwnika - nic nie mogliśmy zrobić by im pomóc"

piątek, 25 listopada 2011

Jak straciłem dwa Shermany czyli system "Kampfgruppe Normandy" okiem laika

Wczoraj miałem możliwość pierwszego kontaktu z nowym systemem „Kampfgruppe Normandy” – powiem tak: pierwsze wrażenia bardzo pozytywne i dostrzegam w nim duży potencjał modernizacyjny.

Nie zauważyłem (na szczęście) w nim wad takich, jak: konieczność nadmiernego cyzelowania ruchów poszczególnymi figurkami (co moim skromnym zdaniem „kładzie” nawet najlepszy system jedynkowy), nadmiernie rozbudowanej tabelkologii oraz miażdżącego efektu ogniowego w postaci nadmiernych strat w jednej kolejce.

Teraz zalety: system (z tego co zauważyłem) jest oparty na kościach K6, ale ilość rzutów potrzebnych do rozegrania akcji jest znośna. Istnieje natomiast duża płynność ruchów (pomimo turówki – IGOYOUGO). Oczywiście zawsze można się przyczepić do sposobu aktywacji jednostek, który powoduje, że w miejscach gdzie jest to dla nas ważne bitwa toczy się wartko kosztem zamrożenia działań w innych rejonach planszy bitewnej (czy to jest historyczne – można polemizować – ja tu dostrzegam czynnik, który oddaje różnicę pomiędzy teoretyczną a rzeczywistą sprawnością działań poszczególnych oddziałów czyli tam żołnierze idą do przodu, gdzie ich popędzają dowódcy - a ci nie mogą być wszędzie). System aktywacji oddziałów daje jeszcze tę pozytywną właściwość, że przewaga materiałowa nie musi  koniecznie oznaczać przewagi na polu walki.     

Oczywiście trzeba będzie sprawdzić „historyczną” sprawność systemu w akcjach typu Pantera kontra Sherman lub Tygrys kontra Churchill – ale to jeszcze przed nami. Nie wiem jeszcze jak się sprawdza w sytuacjach typu: bardziej doświadczona jednostka kontra mniej doświadczona itd. Trzeba także sprawdzić akcje typu: piechota kontra czołgi, czołgi kontra zamaskowana artyleria ppanc i plot (mam tu na myśli słynne „acht-achty”) oraz wsparcie artylerii i lotnictwa itp. Reasumując dużo jeszcze przed nami.

A teraz o potencjale modernizacyjnym J

Nigdy nie ukrywałem, że jedynka to nie moje klimaty – dużo przygotowań, a potem walka o przysłowiową marchewkę (taka sztuka dla sztuki). Mi się raczej marzą akcje oparte na danych historycznych – takie alternatywne rozgrywanie walk, których siły i przebieg znamy i jesteśmy w stanie ocenić, gdzie dowodzący popełnili błędy i jak można te błędy skorygować. Oczywiście pozostaje też skala tych działań – jedynka tego nie umożliwia bo siły są dobierane w oparciu o abstrakcyjny system punktowy i ich związek z etatami jednostek jest raczej dość luźny. Poza ty skala i efekty działań (o czym pisałem) są raczej mocno ograniczone.

Dlatego proponuję spróbować przestawić ten system na skalę plutonową tzn. podstawową jednostką na polu walki nie będzie jak obecnie pojazd, działo czy drużyna piechoty ale odpowiednio pluton pojazdów, pluton/bateria artylerii i pluton piechoty. Proponuję wprowadzenie przeliczników: 1/5 do pojazdów, lotnictwa, artylerii i broni zespołowej oraz 1/10 do piechoty (różnica w przelicznikach służy ograniczeniu liczby figurek na planszy, która przy dużych akcjach zaczyna przeszkadzać). Oznacza to uśrednienie broni maszynowej piechoty i granatników do poziomu plutonu (ponieważ była ona rozmieszczona w plutonie równomiernie, a sposób jej użycia był określany odpowiednimi regulaminami walki, których (dodam) w zasadzie nie znamy i używamy jej jak popadnie lub jak nam się wydaje najlepiej, a nie zgodnie z realiami historycznymi – to kolejny argument przeciwko jedynce). W praktyce oznacza to, że nie będzie dodatkowych punktów siły ognia za rkm-y, lkm-y, granatniki itp. ponieważ wszystkie armie były wyposażone w takie wynalazki mniej więcej na tym samym poziomie (oczywiście jest to dyskusyjne i możemy porozmawiać na ten temat). Poza tym trudno zakładać, że w jednej kolejce ognia zginą w plutonie wszystkie rkm-y lub granatniki. Planuję natomiast pozostawić wydzieloną broń zespołową piechoty (tzn. ckm-y, nkm-y, moździerze) znajdującą się na szczeblu powyżej plutonu piechoty (na oddzielnych podstawkach)  – będzie użyta do wspierania ogniowego piechoty. Wydzielenie broni ppanc piechoty (pancerfausty, bazooki, PIAT-y itp.) – to temat do dyskusji (w różnych armiach i formacjach było z tym różnie).

System plutonowy pozwoli moim zdaniem rozgrywać większe akcje (takie z mapy) oparte na złożeniach historycznych (czyli w zasadzie kampanie).   

 

Przykładowe etaty w proponowanym przeliczniku:

Brytyjski Batalion Piechoty

HQ Batalionu (5 fig.)

Kompania Dowodzenia:

HQ Kompanii (1 fig.)

Pluton Łączności (4 fig.)

Pluton Logistyczny (5 fig.)

Kompania Wsparcia:

HQ Kompanii (1 fig.)

Pluton Moździerzy (1m. 3-inch)

Pluton Rozpoznawczy (2 carriery)

Pluton PPanc (1 dzppanc 57mm)

Pluton Pionierów (2 fig.)

4 Kompanie Strzeleckie:

HQ Kompanii (1 fig.)

3 Plutony Strzeleckie (4 fig.)

Razem: 70 fig.

 

Amerykański Batalion Piechoty

HQ Batalionu (1 fig.)

Kompania Dowodzenia:

HQ Kompanii (3 fig.)

Pluton Łączności (2 fig.)

Pluto PPanc (1 dzppanc 57mm + Bazooka)

Pluton Logistyczny (3 fig.)

Kompania Broni Ciężkiej:

HQ Kompanii (3 fig.)

Pluton Moździerzy (1m. 81mm + Bazooka)

2 Plutony CKM (1 M1917 + Bazooka)

3 Kompanie Strzeleckie:

HQ Kompanii (3 fig.)

Pluton Broni Zespołowej (1 M1919 + 2fig.)

3 Plutony Strzeleckie (4 fig.)

Razem: 66 fig.

 

Niemiecki Batalion Grenadierów

HQ Batalionu (2 fig.)

Pluton Łączności (3 fig.)

Pluton Logistyczny (3 fig.)

Kompania Broni Ciężkiej:

HQ Kompanii (4 fig.)

Pluton Moździerzy Średnich (1m. 8cm)

Pluton Moździerzy Ciężkich (1m. 12cm)

Pluton CKM (1 MG42)

3 Kompanie Strzeleckie:

HQ Kompanii (3 fig.)

Sekcja CKM (1 MG42)

3 Plutony Strzeleckie (3 fig.)

Razem: 52 fig.

 

Co o tym myślicie:

Proponuję ewentualną dyskusję prowadzić na:

http://www.gryhistoryczne.waw.pl/forum/index.php?topic=155.0

 

Pozdrawiam,

rrober

czwartek, 24 listopada 2011

Jak się robi dziury w serze czyli podstawki do starożytności cd.

Kontynuując prace nad systemem do wojen starożytnych chciałbym zaproponować unifikację podstawek do wystawiania formacji pieszych.

Proponuję następujące podstawki:

·         „kolumna rzymska” – do wystawiania manipułu legionowego z tego okresu (także manipułu sprzymierzeńców) oraz do ciężkiej piechoty iberyjskiej w armii punickiej - rozmiar 6x6cm,

·         „kolumna grecka” – do wystawiania płytkiego szyku hoplitów – 8 szeregów (także innych formacji, które walczyły uzbrojone na wzór greckich hoplitów np. piechota libijska w armii punickiej) – rozmiar 9x6cm,

·         „kolumna macedońska” – do wystawiania falangitów uzbrojonych w sarisy – rozmiar 9x9cm,

·         „kolumna celtycka” – do wystawiania oddziałów pieszych walczących w luźniejszych szykach (Celtów, Germanów, lekkich formacji Iberów, Libijczyków lub Luzytanów  itp.) – rozmiar 9x6cm.

Taka unifikacja pozwoli nam uzyskać podstawki dużych formacji pieszych pasujące do siebie rozmiarami frontów (ułatwi to rozliczanie walk), przy jednoczesnym zaznaczeniu różnic w zagęszczeniu szyków poszczególnych formacji.

 

Ewentualną dyskusję proponuję prowadzić tutaj:

http://www.gryhistoryczne.waw.pl/forum/index.php?topic=117.0

 

Pozdrawiam,

rrober

 

niedziela, 20 listopada 2011

Listopadowe strzelanie w Strategu - skrót z weekendu

Siemanko!

 Dzisiaj krótki brief po wizycie naszego kolegi Tomka "Thomasa"(nasz człowiek w terenie w mieście Łódź). Spędziliśmy praktycznie cały weekend z naszym wspólnym hobby - graniu w systemy bitewne i dyskusji merytorycznej nad naszymi projektami wargamingowymi.

  Efektem tego były pełne fajerwerków i dramatycznych zwrotów akcji gry w systemie Force on Force oraz czymś nowym w co dopiero "wdepnęliśmy" - ale o tym później...

 W Piątek graliśmy małe CQB w Force on Force metodą "na szybko" czyli scenariusz stworzony w pięć minut przeze mnie i Tomka "na kolanie" :-). Przypomnieliśmy dzięki temu sobie gremium zasad specjalnych po czym dołączył do nas Bartek i zagraliśmy scenariusz nr 11. z książki Road to Baghdad - The Hornet's Nest. Jest to pierwszy scenariusz w książce zmieniający stronę gracza koalicji z USMC na US Army i jej pancerne elementy działające w 2003 roku w Iraku. Z tego starcia pokażę na razie samą fotkę - AAR-ka powstanie na dniach bo sam scenariusz jest oparty na faktach autentycznych - a ja okraszę go hollywoodzkim opisem fabularyzowanym. Jest więc na co czekać... :D

Bartek i Tomek "w akcji" - czyli paranoja w dowodzeniu :D

AMBUSH! - zmagania Ssgt Dillarda z hordą Fedainów...
W pościgu za Bradleyem Dillard'a - "szerszenie" z formacji Fedainów...


  W Sobotę spotkaliśmy się już w znacznie większym gronie i graliśmy w Force on Force na dwa stoły. Pierwszy to scenariusz nr 1 z książki Road to Baghdad "Crown Jewel". Było to małe CQB na stole 60x60 cm.

"Crown Jewel" - zespół przepompowni ropy naftowej - pierwszy cel USMC w Iraku w 2003 roku...
Symbol czerwonego trójkąta na pace Toyoty wskazuje na obecność irackich sił militarnych...
Obrońcy iraccy  przystępują do celowego sabotażu instalacji paliwowych z użyciem C4...


  Na drugim stole walczyliśmy z Pawłem i Rafałem (ja część gry byłem po stronie US Army - później byłem "sędzią") ponownie w scenariusz The Hornet's Nest...



 W tym momencie czas na zapowiadaną niespodziankę - testowaliśmy w akcji po raz pierwszy nowy system - Kampfgruppe Normandy (Warhammer Historicals). System daje wiele radochy - jest to bardzo fajna baza do "spotkaniówek" a także do scenariuszy. Graliśmy w KGN w Sobotę wieczorem oraz całą Niedzielę...

 W porównaniu z Force on Force jest mniej turlania kostkami. Po pierwsze - brak systemu reagowania wzajemnego. Jest to klasyczne "IGOUGO" z aktywacją naprzemienną: wpierw wszystkie możliwe aktywacje gracza A, który wygrał inicjatywę i może aktywować określoną przez ten rzut K6 ilość jednostek (posiada przez to przewagę nad graczem drugim) - potem wszystkie możliwe gracza B. Elementem pomagającym wzajemne szachowanie się jest forma Overwatch'a - a więc strzelanie poprzez przerwanie w turze przeciwnika. Każda aktywacja jednostki pozwala na wykonanie dwóch różnych lub takich samych akcji (ogień mierzony, ogień taktyczny, ruch, etc...). Reasumując gra się szybko, płynnie i przyjemnie. Na pewno zatrzymamy się nad tym systemem na dłużej kosztem Operation World War 2, który jest zdecydowanie przepakowany w całe tabele i system aktywacji karciany wydłużający całą rozgrywkę co najmniej dwukrotnie... Oto kilka fotek z naszych rozgrywek:

The Bocage Hell...
Uderzenie pancerne US Army...
"Wróg jest gdzieś za tymi zaroślami..."
Piechota SS w pozycjach obronnych za bocage'em...
Pluton US Army Rangers asystuje Shermanom w natarciu...
Na zakończenie - dzięki Tomku, że udało się po raz kolejny spotkać i postrzelać ! Weekend uważam za udany ! :-)

Do następnego razu Panowie !

poniedziałek, 14 listopada 2011

Ambush Valley: Vietnam 1965-1975

Witam! Z prawdziwą radością piszę te słowa będąc szczęśliwym posiadaczem najnowszego dodatku Ambush Alley Games wydanego przez Osprey Publishing. Nareszcie dział „Vietnam” ma kompletny arsenał zasad na podstawie których możemy zacząć zabawę. W chwili obecnej jestem po wstępnej lekturze i chciałem się podzielić pierwszymi spostrzeżeniami. No to lejem ten napalm!



Dodatek podzielony jest na kilka podstawowych działów. Po pierwsze mamy „wstępniaczek”, podziękowania i krótkie wprowadzenie historyczne. Wszystko to na 3-ech stronach. Za mało? Poczekajcie dalej. Następnie mamy modyfikacje i wprowadzenie nowych zasad. Specyfika działań w dżungli, tunele Vietkongu, pola ryżowe, zamaskowane bunkry, zasadzki… to wszystko i wiele innych rzeczy zostało wyłuszczone prostym językiem. Dodatkowo poparto je przykładami, tak dobrze znanymi z „podstawki”. Czytanie samych zasad specjalnych powoduje, że natychmiast się chce grać np. Vietkong niby słabo wyszkolony, słabe morale, ale poza tym skradają się i przemieszczają prawie jak ninja. Ale po chwili twarde zderzenie z rzeczywistością: „Ja jeszcze nie mam pomalowanych figurek!” Dalej idąc mamy 5 stron skrótu historycznego Wietnamu. Skąd się w ogóle wziął zalążek konfliktu, kto brał udział i jak przebiegał. Ważna sprawa, bo niby wszystko zabawa, ale nie zawsze wiadomo o co się te figurki na stole biją. I kolejny krok, a tu prawdziwa bomba, ale nie taka pułapka z pudełka po butach, ale właśnie wielka jak bojler z napalmem: struktury armii. Niech was nie zmylą te dwa słówka, bo mamy do czynienia z 86-cioma stronami struktur dowodzenia, zmianami na przestrzeni lat, listami plutonów, oddziałów specjalnych i specyfiki uzbrojenia. Osobiście uważam to za absolutny rarytas, trudno dostępny w tak klarownej formie gdzie indziej. Przykładem niech będą amerykańskie jednostki specjalne, które były wysyłane w różnych wariantach uzbrojenia i dowodzenia, w zależności od specyfikacji zadań. Podobnie opisano siły w Kambodży i Laosie. Na końcu mamy pojazdy, 6 scenariuszy, zasady gry wieloosobowej i słowniczek. To wszystko w miękkiej okładce i na błyszczącym papierze. Tak samo jak wersja podstawowa Force on Force, tak i Ambush Valley posiada powciskane wszędzie kolorowe zdjęcia, ryciny, wytłumaczenia i przypisy.

Tuż przed planowanym zakupem, pożyczyłem od q.b. wersję Ambush Valley do pierwszej edycji podręcznika podstawowego. Wydaje się, że była to tylko wersja beta, dla graczy, bo porównując staranność samych zasad i pominięcie kilku proponowanych, ma się nieodparte wrażenie, że wycięto wszystko co zbędne, a dodano tony informacji dodatkowych. Nie mogę się doczekać pierwszych gier, no i trzeba ściągnąć „Pait it Black” :D

środa, 9 listopada 2011

Bloody foreigners - Untold Battle of Britain

Siemanko !

 Dziś coś dla koneserów serii dokumentalnych z mocnym "polskim" akcentem oraz fanom lotniczego systemu bitewnego SCRAMBLE. Fabularyzowany dokument o historii naszego dywizjonu 303 w Bitwie o Anglię okiem Brytyjczyków.

 Historia momentami zabawna (np: w przełamywaniu barier komunikacyjnych między naszymi lotnikami a brytyjskimi oficerami), lecz według mnie w całokształcie oddająca odwagę i honor naszym lotnikom. Warto się tym podzielić z każdym anglojęzycznym znajomym zza granicy :)

 Dziś to tyle - pozdrawiam !

ps. Film polecam obejrzeć dopiero po kliknięciu "Watch on Youtube" w nowym oknie z polskimi napisami!

czwartek, 27 października 2011

Kampfgruppe Normandy !

 Siemanko !

  Stałem się na początku tego tygodnia (wraz z Bartkiem i Tomkiem - którzy mają też już swoje egzemplarze) szczęśliwym posiadaczem podręcznika stajni Warhammer Historicals - systemu skirmishowego Kampfgruppe Normandy.



 Udało nam się wstrzelić w czas promocji i podręcznik, który kosztował kiedyś 48 GBP po promocji -50%, która ciągle trwa do dziś - wraz z kosztami dostawy cena za niego wynosi teraz około 130 PLN'ów, a więc dokładnie połowę starej ceny. Nasuwa się pytanie - czy warto?

Owszem - WARTO !

 Książka ma 345 stron. Jest to zbiór zasad napisany na pierwszych 60 z nich. Reszta to pięknie opracowane TO&E, mapy, gotowe scenariusze, listy armii i wszystko co związane z walką w Normandii od kalendarium wydarzeń po opisy sektorów brytyjskich i amerykańskich.

 Powalająca jest ilość fajerwerków wizualnych - takich jak zdjęcia miniatur i terenów bitewnych. To jest klasa sama w sobie (jak telewizory z High Definition). Nie widziałem do tej pory lepiej złożonego edytorsko i równie "miodnego" podręcznika do gier bitewnych. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że "uczeń przerósł mistrza" - wygląda to lepiej jak podręcznik do WFB w mojej ocenie, ale nie o tym teraz mowa...

 Treść jest łatwo przyswajalna, zasady napisane czystym i klarownym angielskim bez drugiego dna interpretacyjnego, jest sporo przykładów wyjaśniających poszczególne kwestie i segmenty danych zasad. Jest sporo smaczków i niuansów dających sporo zabawy.

 System to klasyczna "jedynka" z przelicznikiem 1:1 (figury i pojazdy) na poziomie plutonu, kompanii i batalionu - w zależności od dysponowanym przez nas arsenałem modeli i figurek oraz dostępnością terenu i czasu :). Jest punktowy system wystawiania armii więc odpada problem
"spotkaniówek" i symultan. Wszystko jest doskonale wyważone i zbilansowane. Według naszych pierwszych refleksji to będzie nasz numer jeden do grania II Wojny Światowej - gdyż zapowiedziane są już pierwsze dodatki do tego systemu poszerzającego możliwości grania o inne teatry działań - Ostfront od Barbarossy aż po Kursk i dalej, Pacyfik, Blitzkrieg i Wojnę Obronną `39...

  Dodatki już ukazują się w magazynie Wargames Illustrated w formie obszernych felietonów autora zasad oraz chłopaków z irlandzkiej GMG Gamers (forum The Guild) z rozpisanymi armiami i zasadami opcjonalnymi... Nic tylko czytać i grać ! :-)


  W związku z pojawieniem się tego systemu w naszych biblioteczkach planujemy modernizację i reorganizację całego stuff'u z klubu (od terenów po figurki i pojazdy znajdujące się w moim posiadaniu). Wraz z Bartkiem rozplanowaliśmy front robótek ręcznych niezbędnych do prowadzenia fajnych bitewek na równie fajnym stole - szczegóły już wkrótce :)

  Na dziś to tyle ! Pozdrawiam !

poniedziałek, 17 października 2011

Rosjanie & Amerykanie

Czołem

Popełniłem ostatnio oddział Rosjan, a dzisiaj skończyłem czterech Amerykanów jako figurki uzupełniające do mojej frakcji amerykańskiej. Rosjanie zmobilizowani są wg rozpiski z 1ed. FoF'a tak więc w skład wchodzi ośmiu żołnierzy. Malowanie jakie noszą przedstawia kamuflaż Reed czyli Trzcina. Kolejne dwa składy będą w kamuflażach typu Flora i Partizan (Summer) czyli w kopii drugowojennego niemieckiego Flecktarn. Maluję ich do przyszłorocznego projektu Czeczeni/Groznego na Pola Chwały, o którym rozmawialiśmy na tegorocznym konwencie. BTR, który stoi w tle to diecast amercomu i zdecydowanie wymaga przemalowania, ale na razie czeka na swoją kolej :) Oto fotki:




Amerykanie przedstawiają czterech żołnierzy w tym dwóch z SAW'ami, jednego snajpera i jednego NCO. Figurki są wyrobem Britanni i niejako zmuszony byłem do ich zakupu. Teraz będą uzupełnieniem moich amerykanów. Amerykanie pomalowani są w kamuflażu 3 Color Desert, a oporządzenie Woodland. Zdjęcia jak zwyklę nieco zakłamują kolory, ale możecie mieć pojęcie jak figurki wyglądają ogólnie. Oto fotki:



Pozdrawiam
Thomas