niedziela, 27 stycznia 2013

Battlegroup Kursk - wrażenia po walce...



  
 Siemanko !

 Mam dla Was parę ujęć z klubowej potyczki w systemie Battlegroup Kursk stoczonej w zeszłym tygodniu. Rzuciło nas (mnie i Bartka) tam gdzie nazwa pierwszej edycji tego systemu  wskazuje - na pola i okolice Kurska. 
Grało się bardzo przyjemnie.
Ale najpierw...

Zasady BGK
 
 Na początek jednak kilka słów o samym systemie.
Jest to bezpośrednia kontynuacja prostego i dającego mnóstwo frajdy "Kampfgruppe Normandy", którego to niejednokrotnie używaliśmy w bitwach w pracowni i na konwentach.
 Sytuacja na rynku producentów gier bitewnych - a więc między innymi zamknięcie wydawnictwa Warhammer Historical o mały włos nie przekreśliło dalszego rozwoju gry autorstwa Warwick'a Kinrade. Udało się mu wybrnąć z ciężkiej sytuacji i kontynuować, rozwijać projekt pod zmienioną nazwą w nowym wydawnictwie - Ironfist Publishing.
 Do rzeczy - jest to system dla figurek i pojazdów w skali 1:72 / 20mm w skali 1:1. Rozgrywka i założenia ogólne podobne do tej z Kampfgruppe Normandy - tura w stylu IGOUGO z fazą gracza A i fazą gracza B, punktowo wyważone listy armii, ciekawy system morale dla pojedynczych figurek jak i dla dynamiki jego zmian dla całej grupy bojowej... Nie jest to oczywiście "identyczny" system. Są wszelakie modyfikacje oddające klimat walk na froncie wschodnim - masowa aktywacja czołgów sowieckich, poruszanie masowo całych plutonów czerwonoarmistów... Poprawione zostało wiele - np close assault oraz indirect fire, zbędne rzeczy zostały wywalone i w ten oto sposób możemy wczuć się w klimat wielkiej bitwy pancernej XX wieku. A to jeszcze nie koniec, bo autor już zapowiada kolejne dodatki, ale nie o tym dzisiaj...


Sdkfz 251/1 i Grenadierzy w natarciu


 Wracając do samego starcia. Objąłem dowodzenie nad 500 punktowym zgrupowaniem pancernym Armii Czerwonej (lista dywizji pancernej wedle rozpiski w zasadach) w składzie:

- Kompania czołgów T-34 76mm (10 szt.)
- Pluton piechoty (4 x 8 osobowe drużyny + 3 osobowe dowodzenie plutonu)
- Bateria moździerzy 82mm (dwa zespoły z moździerzem)
- Dowódctwo Grupy Bojowej
- Oficer Polityczny NKVD

Mój przeciwnik (bnk) również 500 punktów wedle rozpiski niemieckiej Dywizji Pancernej w składzie:

- Tygrys I (dowodzenie)
- Pluton Panzer IV 'G (3 szt.)
- Pluton Zmotoryzowany Grenadierów Pancernych (3 x Sdfkz 251/1 z załogami desantu oraz 1 x Sdkfz 251/10 HQ)
- Panzer III M (łączność)
- Bateria dział 105mm (na zasadzie off-table)

Nie będę rozpisywał wszystkiego tura po turze. Celowo pominąłem działania piechoty mojej i przeciwnika, gdyż nie odegrała praktycznie znaczącej roli w tym starciu. Przypomnę Wam główne założenia i fakty. Zaczynajmy:

T-34 w szyku bojowym - na horyzoncie wróg!


 Dowodząc Rosjanami mając naprzeciw sobie sprzęt ciężki w postaci Tygrysa i całkiem sporej ilości czołgów Pz IV postanowiłem skrócić dystans wykorzystując wszelkie dostępne zasłony terenowe. Warto dodać iż nie ma się do dyspozycji od razu całej szpicy pancernej. Scenariusz zakładał stopniowe wprowadzanie sił na stół więc dysponowałem na starcie czterema "zielonymi teciakami"...
 Posuwając się do przodu nie można zapomnieć o punktach terenowych do zdobywania - tzw "objectives", które wywołują różnego rodzaju efekty na morale grupy bojowej przeciwnika. Tym samym zdobywając pierwszy z "objectivów" Bartek miał szansę na wprowadzenie wsparcia w postaci samolotu do gry - niestety zaprzepaścił ją... jak się okazało po całej grze - aż trzykrotnie (sic!)...

Prawy górny róg - moje pozycje wyjściowe, pierwsze 4 x T-34 po swoich aktywacjach...
Panzer III oraz piechota skrywająca się w Izbie...

 W trakcie zdobywania kolejnych połaci terenu stopniowo dołączyły w dalszych turach kolejne czołgi do mojej "pancernej pięści". Wielokrotnie w wymianach ognia na dystansie nie było efektów gorszych aniżeli "przygniecenie" załogi pojazdu. Sytuacja trwała tak do momentu wprowadzenia całej mojej pancerki na stół - podczas gdy szpica wiodących "teciaków" zdążyła już skrócić dystans do Tygrysa - pokusiłem się nawet o atak z flanki zza terenów zalesionych wprost na "bestię".

Widok z Tygrysa I na nacierające "teciaki"
 
Na efekty moich śmiałych poczynań nie trzeba było długo czekać - Tygrys został zaskoczony wielokrotnym ostrzałem. Załoga w środku została przygnieciona pomimo tego iż wszystkie pociski tylko "odbijały się" od grubej pokrywy pancerza... Moje pancerne rezerwy z tyłu brawurowo weszły do akcji niszcząc wpierw Hanomaga Sdkfz 251/10 dowództwa Grenadierów Pancernych, potem jednego Panzer IV a na koniec przygniatając ogniem wszystkie pozostałe Panzery IV brawurową szarżą zasady Stal! Stal! Stal! - aktywacją całej grupy T-34. Zrobiło się bardzo gorąco po niemieckiej stronie...
Preludium do katastrofy...
"Pancerna pięść" w akcji...


Stal! Stal! Stal! z lotu ptaka... Niemieccy czołgiści przygwożdżeni w pojazdach...
Walka była zażarta na bardzo krótkim dystansie...
Celne strzelanie załóg "teciaków" i tego stanu rzeczy efekty...


Z minuty na minutę niemieckie morale spadało. Momentem przełomowym było zniszczenie i przygniecenie ostatnich Pz IV na pozycjach w wiosce. Po tym zdarzeniu nie było już fizycznie czasu na dokończenie kolejnej tury, ale podliczając straty i spadki wartości morale otrzymaliśmy niepokojący obraz niemieckiej strony.

Kartoniki z wartościami obniżeń morale mówią same za siebie...
Pozycje końcowe po zakończeniu walk...


Zakończyliśmy potyczkę ze straconym po mojej stronie 1 czołgiem, kolejny miał tylko przygwożdżoną załogę... U Bartka nie było tak różowo - sprawne zostały tylko trzy Sdkfz 251/1, Panzer III łączności oraz Tygrys i jeden przygwożdżony ogniem Panzer IV. Można powiedzieć, że "zalałem" przeciwnika "hordą" zielonych pojazdów. Grało się przyjemnie i dosyć szybko. Minusem była w tym wypadku ilość pancerki po mojej stronie, gdyż albo zajmowało sporo czasu przemieszczanie tego wszystkiego oraz fakt, iż stale trzeba pilnować stanów amunicji w pojazdach na stole (tak tak ! amunicja kończy się) - stąd kostki kolorowe K10 za moimi "teciaczkami". Ale klimat był i miodność rozgrywki również.

To wszystko na dziś. Do następnego razu !