Na konwent gier bitewnych Poligon
każdy z nas czekał z utęsknieniem, ale też pewną dozą niepokoju. Wiadomo –
pierwsza edycja, nieznane miejsce, organizacja w rękach w sumie jednej osoby.
Do tego niepokój o frekwencję, dość małą reklamę i trochę nieatrakcyjny termin.
Z drugiej jednak strony impreza miała być w założeniu tym, czego naszemu
środowisku brakowało – zlotem stricte bitewniakowym, bez rekonstruktorów i gier
planszowych, których obecność na innych polskich imprezach tego typu
marginalizuje udział gier figurowych.
Spitfire Mk IV
Pierwsze wrażenia po wejściu do Muzeum Lotnictwa rozwiały już część naszych obaw – miejsca jest aż nadto, w dodatku na pewno nie będziemy poupychani między gabloty wystawowe, bo takowych tam praktycznie nie ma. Możliwość wyboru miejsca rozstawienia naszych stołów dodatkowo nas ucieszyła – nie ma to jak ustawienie makiety dosłownie pod skrzydłami PZL P.11c, mając w sąsiedztwie Spitfire’a Mk IV w polskich barwach. Z resztą całe muzeum okazało się miejscem bardzo pasującym do naszych rozgrywek – pomimo dość dużych rozmiarów stołów z makietami oraz przestrzenią dodatkowo zajmowaną wokół nich przez graczy i zwiedzających, nigdzie nie było tłoczno, a jednocześnie wnętrza również nie sprawiały wrażenia pustych.
Nasz stół do prezentacji Battlegroup: Kursk
Na Poligon postanowiliśmy jako
Codename: Wargaming przygotować dwa pokazy – prezentację systemu Battlegroup:
Kursk oraz stół z grą Force on Force, opisy poszczególnych rozgrywek pojawią
się niebawem. Nieskromnie jednak dodam, że zostaliśmy oficjalnie wyróżnieni
przez organizatorów, nasz stół do Battlegroup: Kursk został ogłoszony
najładniejszym na konwencie. Duża w tym zasługa chłopaków z Warszawy, którzy
dostarczyli większości elementów terenu. Uznanie wśród odwiedzających i
organizatorów na pewno motywuje nas do jeszcze większego zaangażowania w
budowanie makiet. Nawet sam Piers Brand (współautor BGK) kilkukrotnie wspominał
na Facebooku o naszym pokazie!
Pokaz Force on Force
Głównym założeniem przy tworzeniu
Poligonu była chęć zbudowania imprezy skierowanej przede wszystkim do graczy
figurowych, która jednocześnie łączyła by w sobie zarówno gry historyczne, jak
i fantastyczne. Oba te założenia nie są brane pod uwagę przy dwóch pozostałych
zlotach, w których dotychczas regularnie uczestniczyliśmy. O ile Pola Chwały
nie stawiają sobie za główny cel promowanie gier bitewnych (w Niepołomicach króluje
historia w wielu postaciach, nie tylko tej figurowej), o tyle Grenadier nadal
reklamuje się jako konwent gier bitewnych (choć jak większość osób dawno
zdążyła zauważyć, gry bitewne są tam już obecne w marginalnym stopniu, a
organizatorzy konsekwentnie spychają je na margines). Stąd też Poligon dobrze
wstrzeliwuje się niszę, o zapełnieniu której od pewnego czasu było coraz
głośniej w środowisku graczy historycznych. Jednocześnie otwarcie się na graczy
i gry z obszaru historii alternatywnej i fantastyki pozwoliło pokazać, że oba
środowiska mogą i potrafią nie tylko współistnieć, ale i razem się bawić.
Uważam, że impreza ta pokazała, na przekór opinii niektórych osób, że możemy
razem budować spotkania skupiające się wokół naszego hobby jakim są gry
figurowe, zakopując niepotrzebne podziały bez szkody dla obu stron. Może warto,
by do tego typu wniosków doszły też osoby zaangażowane w organizację podobnych
do Poligonu imprez.
Nauka gry w Deadzone
Miejsce, jakim dysponowali
organizatorzy konwentu w Muzeum Lotnictwa w Krakowie pozwoliło na bezproblemowe
rozstawienie wszystkich stoisk i stanowisk do gry, a tylko okazał się dość
sporo jak na pierwszą edycję imprezy. Na piętrze budynku, w którym odbywał się
Poligon główną salę zajęli gracze uczestniczący w turnieju Warhammera 40K oraz
rozgrywkach w Warmachine. Sala ta została w połowie zapełniona stolikami do
gry, co dobrze rokuje na przyszłość dając możliwość zwiększenia liczby
stanowisk bez konieczności zmiany lokalizacji turniejów. Dodatkowo
umiejscowienie jej na piętrze pozwoliło w spokoju prowadzić rozgrywki bez obawy
o ciągły ruch zwiedzających pośród stołów. W hallu na piętrze natomiast
rozstawiły się stoiska handlowe i pokazy kilku gier. Można było tam nauczyć się
zasad i zagrać w Deadzone, Flames of War, Godslayer, X-Wing (te dwa ostatnie
tytuły prezentował sklep Cube), a także na stoisku sklepu Mgła.pl – w gry
Dreadball i Heroclix. Do tego swój banner rozwiesił tam również sklep Vanaheim,
który był sponsorem nagród na turnieju WH40K.
Demo-gra Flames of War
Na parterze budynku zagościły
przede wszystkim gry historyczne. Prócz wspomnianych przeze mnie naszych
prezentacji Battlegroup: Kursk i Force on Force, na stoisku sklepu
Warchimera można było zagrać w prężnie
rozwijającą się ostatnio w naszym kraju grę – Bolt Action. Z kolei Torgill z
forum PSW prezentował swoją grę Bogowie Wojny- Napoleon. Muszę przyznać, że gra
prezentuje się z pokazu na pokaz coraz ciekawiej, autor również słucha uwag
graczy i wyciąga z nich wnioski, co bardzo cieszy. Jestem pewien, iż ta gra
zagości na moim stole tym bardziej, że coraz bardziej kuszą mnie figurki
napoleońskie 3mm produkcji Oddziału Ósmego.
Sklep Mgla.pl
Na kolejnych stołach Marcin
Gerkowicz, właściciel Assault Publishing prezentował nową wersję Sturmovik
Commandera oraz swój system PMC 2640 (sci-fi w skali 15mm, wspierane przez
figurki Odziału Ósmego), można tam było również zobaczyć zdjęcia nowej linii
figurek w skali 15mm dedykowanych właśnie pod system PMC 2640. Trzeba przyznać,
że greeny wyglądały zachęcająco. Obok stoiska Assault Publishing rozstawił się
również znajomy Marcina z Austrii, który prezentował wariację zasad Hind
Commander, w której śmigłowce ścierały się na tle miasta z potworami w stylu
Godzilli – starcia wyglądały epicko.
Sturmovik Commander 2.0
Dalej Paweł Kur wraz ze znajomymi
prezentowali zasady gry Basic Impetus, którą rozgrywali – a jakże – na
figurkach QR Miniatures. Jak zwykle figurki wyrzeźbione i pomalowane przez
Pawła wyglądały oszałamiająco.
QR Miniatures we własnej osobie
Na parterze można było również zapoznać się z fanowskim systemem jednego z naszych
kolegów – Marcina „Headache’a”. Gra w skali 28mm mocno nawiązująca do uniwersum
Mass Effect wyglądała ciekawie zwłaszcza, że autor ma dar tworzenia bardzo
ładnych elementów terenu. Żałuję, że nie zdążyłem w nią zagrać. Inną fanowską
grą, którą można było zobaczyć na Poligonie była prezentacja Klemensa, który
przedstawiał swoje zasady do rozgrywek drugowojennych w skali 20mm. Gra nie ma
jeszcze nazwy i nadaj jest w fazie testów i zmian, jednak można było zauważyć
zainteresowanie odwiedzających przy stole autora.
Newbury - Napoleonic Rules, później na tym samym stole można było zagrać w Bogowie Wojny - Napoleon
Poligon pomimo naszych obaw,
wypadł bardzo dobrze. Dodatkowo pozytywne wrażenia spotęgowała wspólna zabawa i
integracja w knajpce wieczorem pierwszego dnia. Organizator ustrzegł się
większych wpadek, a jeśli zważymy na to, że była to pierwsza edycja konwentu,
organizacją zajmowały się praktycznie tylko dwie osoby (ukłony dla Darka
„DKsabira” i Marcina „Headache’a”), a zlotu w tej formie jeszcze w naszym kraju
nie było, to trzeba Poligon 2014 zaliczyć do inicjatyw bardzo udanych. Błędy i
niedociągnięcia pierwszej edycji (jak choćby trochę niefortunny termin) na
pewno zostaną poprawione za rok, warto więc mieć nadzieję, że Poligon zagości w
wargamingowym kalendarzu na stałe. I oby tak się stało, bo widać duże
zapotrzebowanie na tego typu wydarzenie w środowisku graczy figurowych.
Pod skrzydłami PZL P.11c, czyli niepowtarzalny klimat Muzeum Lotnictwa w Krakowie
Na koniec warto również podziękować Muzeum Lotnictwa w Krakowie, które zgodziło
się przyjąć Poligon pod swój dach co zaowocowało bardzo nastrojowym lokum dla
konwentu, a jednocześnie pokazało, że instytucja państwowa, jaką jest Muzeum,
może przyczynić się do rozwoju naszego figurowego hobby.