sobota, 26 listopada 2011

AAR: Gniazdo szerszeni (The Hornet's nest)

"Even though I walk through the valley of the shadow of death, I will fear no evil, for you are with me; your rod and your staff, they comfort me..."

Witam !

 Długo oczekiwany, zapowiadany już wcześniej "after action report" z wizyty Tomka. Bez zbędnego przeciągania przenieśmy się do 2003 roku - Irak 22 Marzec, obrzeża miasta As Samawah...

 Sytuacja opisana w poniższym raporcie z rozgrywki - tak samo jak scenariusz oparte są na autentycznych wydarzeniach. Tego dnia w Iraku piechota US Army Kompanii D (3. Szwadron, 7. Pułku Kawalerii, 3. Dywizji Piechoty) wraz z towarzyszącymi jej elementami pancernymi (pieszczotliwie nazwana grupa uderzeniowo - rozpoznawcza,  w typowym dla kawalerzystów pancernych klimacie) - Hunter-Killer Team "Crazy Horse" dotarła do miasta As Samawah.

 Piechota amerykańska miała w asyście elementów pancernych z "Crazy Horse" zabezpieczyć dwie przeprawy mostowe (Objective Pistol na Zachodzie oraz Objective Saber na Wschodzie ). Dzień wcześniej zwiad lotniczy na helikopterach OH-58D dokonał rozpoznania z powietrza terenów nad rzeką i nad miastem nie stwierdzając wrogiej aktywności - to napawało optymizmem...

 22 Marca wysunięte elementy napotkały sojuszniczą komórkę amerykańskich oddziałów specjalnych "SOF" na kilku improwizowanych pick-upach z karabinami maszynowymi zamontowanymi na pace każdego z nich. Komandosi z SOF dokonali rozpoznania w samym mieście nakreślając kluczowe punkty strategiczne oraz dokonując szacunkowej oceny bojowej wartości przeciwników... Wedle ich raportów wywiadowczych w mieście znajdują się spore ilości "niedobitków" regularnej armii irackiej, które z przyjemnością zaprzestaną działań bojowych i po prostu chętnie poddadzą się bez walki. Co mogło niepokoić - lecz zostało to zlekceważone - pojawiły się informacje o wzmożonej aktywności oddziałów paramilitarnych takich jak bojówki partii Baath oraz grup Fedainów Saddama. Zachęceni informacjami wprost z SOF dowódcy amerykańskiego elementu "Crazy Horse" posłali straż przednią dowodzoną między innymi przez Ssgt Dillarda Johnsona (postać autentyczna) w celu rozpoznania ogniem w kierunku Objective Pistol - mostu zachodniego. Przez myśl nikomu nie przeszło to co miało nastąpić za kilkadziesiąt minut...


...We at war with terrorism... racism... but most of all - we're at war with ourselves... 
(Kanye West, Jesus Walks, Soundtrack do "Jarhead")

  "Była godzina 09:00 kiedy zbliżyliśmy się do mostu w sile zespołu "zmiatającego" liczącego trzy wozy piechoty Bradley. Naliczyłem na nim oraz w jego otoczeniu sporą ilość wrogiej piechoty. Kiedy mój człowiek z Bradleya puścił im komunikat nagrany wcześniej w ich ojczystym języku by poddali się - Ci otworzyli ogień ze wszystkiego co mieli... Otrzymałem polecenie podjechania i zajęcia mostu razem z czołgiem M1 "Broadhead". Kiedy jechaliśmy Abrams zaczął ostrzeliwać piechotę swym karabinem sprzężonym oraz karabinem maszynowym kalibru .50, co jednak nie dawało żadnego efektu. Wówczas włączyłem się ze swoim działkiem 25mm, co położyło ich wszystkich. Potem ruszyliśmy dalej do mostu i przejęliśmy go...
 Wówczas od strony kompleksu wojskowego nadjechała drogą iracka ciężarówka wojskowa. Pojazd prowadzony przez cywila wjechał pomiędzy nas, tak że nie mogłem go ostrzelać. Ścigaliśmy ciężarówkę do zabudowań, gdzie M1 pozostał przy bramie. Wtedy rozpętało się piekło..."

  Tak zaczyna się autentyczny raport sporządzony dla sztabu Dywizji przez Ssgt Dillarda tuż po całej akcji. Ta strzelanina nie miałaby tak dramatycznego przebiegu, gdyby Dillard nie dał się sprowokować i nie wjechałby w sam środek ośrodka szkoleniowego bojówkarzy Parti Baath i koszar Fedainów w mieście As Samawah... W naszej rozgrywce doszło do niehistorycznej, aczkolwiek uzasadnionej w danych okolicznościach dramaturgii. Pojazdy zanim zdążyły taktycznie wycofać się z tego piekła - dwuosobowa sekcja piechoty startująca poza Bradleyem padła ofiarą wroga w trakcie walki. Pojazdy pomimo tych strat wycofały się bezpiecznie poza rejon zagrożenia co dało zwycięstwo Bartkowi i Tomkowi - gratulacje Panowie!

 Przenieśmy się teraz do perspektywy prosto z "oka" żołnierzy USA, czyli ilustrowanej historii zmagań Tomka i Bartka z hordą mojej para-militarnej jednostki Fedainów Hussein'a:


"Zaczęliśmy otrzymywać liczne trafienia od prawej strony i M1 wycofał się za bramę. Około 150 – 200 ludzi zaczęło wybiegać z pobliskich budynków. Ostrzeliwali nas z wielu stron z broni lekkiej i kilku RPG."
"Byli tak blisko, że mój karabin M240 został zniszczony przez pociski małego kalibru. Ponadto tuziny pocisków RPG odbijało się od naszego wozu, gdyż Irakijczycy byli zbyt blisko lub ich głowice były po prostu stare!"
"Ja strzelałem do tych Diabłów na przemian ze swojej M9 i M4 na krótkim dystansie, podczas gdy mój działowy posyłał serie z działka 25mm. Trwało to z dobre 25 minut czy coś koło tego..."
"Otrzymałem wtedy postrzał z AK w klatkę piersiową, który powalił mnie do środka wozu. Myślałem, że jestem martwy i byłem zaskoczony, że tak nie jest - wszystko dzięki kamizelce, która nawet nie była wyposażona w płytę ceramiczną..."

"Wszystko wskazywało na to, że "wbiliśmy kij w sam środek mrowiska" - po każdej stronie i z każdego budynku te "brudasy" kontynuowały ostrzeliwanie naszego Bradleya"
"W tym momencie sporo ludzi wybiegło z innego budynku i zaatakowało M1 swoją lekką bronią. M1 odpowiedział swoim karabinem maszynowym .50 cal posyłając do piachu całe to "czarne" zbiegowisko..."
"Ich kolejne nadciągające fale były równie chaotyczne jak te pierwsze, w których bojownicy padali wyrzynani ścianą ognia z karabinów pokładowych M1 ''Broadhead'a'' "
"Jedni za drugimi wychodzili nam wprost pod lufy, tylko po to by wyłapać kulę prosto w łeb lub w klatkę piersiową - nasi działowi mieli zero skrupułów..."
"W pewnym momencie doszło do tragedii - kiedy dwuosobowa ekipa z naszego Bradleya wyszła z opuszczonej rampy pojazdu z zamiarem złapania kilku rannych "footmobiles" jako zdobyczny "intel" - zostali odcięci ogniem i dopadła ich w walce wręcz cała chmara przeciwnika - nic nie mogliśmy zrobić by im pomóc"

piątek, 25 listopada 2011

Jak straciłem dwa Shermany czyli system "Kampfgruppe Normandy" okiem laika

Wczoraj miałem możliwość pierwszego kontaktu z nowym systemem „Kampfgruppe Normandy” – powiem tak: pierwsze wrażenia bardzo pozytywne i dostrzegam w nim duży potencjał modernizacyjny.

Nie zauważyłem (na szczęście) w nim wad takich, jak: konieczność nadmiernego cyzelowania ruchów poszczególnymi figurkami (co moim skromnym zdaniem „kładzie” nawet najlepszy system jedynkowy), nadmiernie rozbudowanej tabelkologii oraz miażdżącego efektu ogniowego w postaci nadmiernych strat w jednej kolejce.

Teraz zalety: system (z tego co zauważyłem) jest oparty na kościach K6, ale ilość rzutów potrzebnych do rozegrania akcji jest znośna. Istnieje natomiast duża płynność ruchów (pomimo turówki – IGOYOUGO). Oczywiście zawsze można się przyczepić do sposobu aktywacji jednostek, który powoduje, że w miejscach gdzie jest to dla nas ważne bitwa toczy się wartko kosztem zamrożenia działań w innych rejonach planszy bitewnej (czy to jest historyczne – można polemizować – ja tu dostrzegam czynnik, który oddaje różnicę pomiędzy teoretyczną a rzeczywistą sprawnością działań poszczególnych oddziałów czyli tam żołnierze idą do przodu, gdzie ich popędzają dowódcy - a ci nie mogą być wszędzie). System aktywacji oddziałów daje jeszcze tę pozytywną właściwość, że przewaga materiałowa nie musi  koniecznie oznaczać przewagi na polu walki.     

Oczywiście trzeba będzie sprawdzić „historyczną” sprawność systemu w akcjach typu Pantera kontra Sherman lub Tygrys kontra Churchill – ale to jeszcze przed nami. Nie wiem jeszcze jak się sprawdza w sytuacjach typu: bardziej doświadczona jednostka kontra mniej doświadczona itd. Trzeba także sprawdzić akcje typu: piechota kontra czołgi, czołgi kontra zamaskowana artyleria ppanc i plot (mam tu na myśli słynne „acht-achty”) oraz wsparcie artylerii i lotnictwa itp. Reasumując dużo jeszcze przed nami.

A teraz o potencjale modernizacyjnym J

Nigdy nie ukrywałem, że jedynka to nie moje klimaty – dużo przygotowań, a potem walka o przysłowiową marchewkę (taka sztuka dla sztuki). Mi się raczej marzą akcje oparte na danych historycznych – takie alternatywne rozgrywanie walk, których siły i przebieg znamy i jesteśmy w stanie ocenić, gdzie dowodzący popełnili błędy i jak można te błędy skorygować. Oczywiście pozostaje też skala tych działań – jedynka tego nie umożliwia bo siły są dobierane w oparciu o abstrakcyjny system punktowy i ich związek z etatami jednostek jest raczej dość luźny. Poza ty skala i efekty działań (o czym pisałem) są raczej mocno ograniczone.

Dlatego proponuję spróbować przestawić ten system na skalę plutonową tzn. podstawową jednostką na polu walki nie będzie jak obecnie pojazd, działo czy drużyna piechoty ale odpowiednio pluton pojazdów, pluton/bateria artylerii i pluton piechoty. Proponuję wprowadzenie przeliczników: 1/5 do pojazdów, lotnictwa, artylerii i broni zespołowej oraz 1/10 do piechoty (różnica w przelicznikach służy ograniczeniu liczby figurek na planszy, która przy dużych akcjach zaczyna przeszkadzać). Oznacza to uśrednienie broni maszynowej piechoty i granatników do poziomu plutonu (ponieważ była ona rozmieszczona w plutonie równomiernie, a sposób jej użycia był określany odpowiednimi regulaminami walki, których (dodam) w zasadzie nie znamy i używamy jej jak popadnie lub jak nam się wydaje najlepiej, a nie zgodnie z realiami historycznymi – to kolejny argument przeciwko jedynce). W praktyce oznacza to, że nie będzie dodatkowych punktów siły ognia za rkm-y, lkm-y, granatniki itp. ponieważ wszystkie armie były wyposażone w takie wynalazki mniej więcej na tym samym poziomie (oczywiście jest to dyskusyjne i możemy porozmawiać na ten temat). Poza tym trudno zakładać, że w jednej kolejce ognia zginą w plutonie wszystkie rkm-y lub granatniki. Planuję natomiast pozostawić wydzieloną broń zespołową piechoty (tzn. ckm-y, nkm-y, moździerze) znajdującą się na szczeblu powyżej plutonu piechoty (na oddzielnych podstawkach)  – będzie użyta do wspierania ogniowego piechoty. Wydzielenie broni ppanc piechoty (pancerfausty, bazooki, PIAT-y itp.) – to temat do dyskusji (w różnych armiach i formacjach było z tym różnie).

System plutonowy pozwoli moim zdaniem rozgrywać większe akcje (takie z mapy) oparte na złożeniach historycznych (czyli w zasadzie kampanie).   

 

Przykładowe etaty w proponowanym przeliczniku:

Brytyjski Batalion Piechoty

HQ Batalionu (5 fig.)

Kompania Dowodzenia:

HQ Kompanii (1 fig.)

Pluton Łączności (4 fig.)

Pluton Logistyczny (5 fig.)

Kompania Wsparcia:

HQ Kompanii (1 fig.)

Pluton Moździerzy (1m. 3-inch)

Pluton Rozpoznawczy (2 carriery)

Pluton PPanc (1 dzppanc 57mm)

Pluton Pionierów (2 fig.)

4 Kompanie Strzeleckie:

HQ Kompanii (1 fig.)

3 Plutony Strzeleckie (4 fig.)

Razem: 70 fig.

 

Amerykański Batalion Piechoty

HQ Batalionu (1 fig.)

Kompania Dowodzenia:

HQ Kompanii (3 fig.)

Pluton Łączności (2 fig.)

Pluto PPanc (1 dzppanc 57mm + Bazooka)

Pluton Logistyczny (3 fig.)

Kompania Broni Ciężkiej:

HQ Kompanii (3 fig.)

Pluton Moździerzy (1m. 81mm + Bazooka)

2 Plutony CKM (1 M1917 + Bazooka)

3 Kompanie Strzeleckie:

HQ Kompanii (3 fig.)

Pluton Broni Zespołowej (1 M1919 + 2fig.)

3 Plutony Strzeleckie (4 fig.)

Razem: 66 fig.

 

Niemiecki Batalion Grenadierów

HQ Batalionu (2 fig.)

Pluton Łączności (3 fig.)

Pluton Logistyczny (3 fig.)

Kompania Broni Ciężkiej:

HQ Kompanii (4 fig.)

Pluton Moździerzy Średnich (1m. 8cm)

Pluton Moździerzy Ciężkich (1m. 12cm)

Pluton CKM (1 MG42)

3 Kompanie Strzeleckie:

HQ Kompanii (3 fig.)

Sekcja CKM (1 MG42)

3 Plutony Strzeleckie (3 fig.)

Razem: 52 fig.

 

Co o tym myślicie:

Proponuję ewentualną dyskusję prowadzić na:

http://www.gryhistoryczne.waw.pl/forum/index.php?topic=155.0

 

Pozdrawiam,

rrober

czwartek, 24 listopada 2011

Jak się robi dziury w serze czyli podstawki do starożytności cd.

Kontynuując prace nad systemem do wojen starożytnych chciałbym zaproponować unifikację podstawek do wystawiania formacji pieszych.

Proponuję następujące podstawki:

·         „kolumna rzymska” – do wystawiania manipułu legionowego z tego okresu (także manipułu sprzymierzeńców) oraz do ciężkiej piechoty iberyjskiej w armii punickiej - rozmiar 6x6cm,

·         „kolumna grecka” – do wystawiania płytkiego szyku hoplitów – 8 szeregów (także innych formacji, które walczyły uzbrojone na wzór greckich hoplitów np. piechota libijska w armii punickiej) – rozmiar 9x6cm,

·         „kolumna macedońska” – do wystawiania falangitów uzbrojonych w sarisy – rozmiar 9x9cm,

·         „kolumna celtycka” – do wystawiania oddziałów pieszych walczących w luźniejszych szykach (Celtów, Germanów, lekkich formacji Iberów, Libijczyków lub Luzytanów  itp.) – rozmiar 9x6cm.

Taka unifikacja pozwoli nam uzyskać podstawki dużych formacji pieszych pasujące do siebie rozmiarami frontów (ułatwi to rozliczanie walk), przy jednoczesnym zaznaczeniu różnic w zagęszczeniu szyków poszczególnych formacji.

 

Ewentualną dyskusję proponuję prowadzić tutaj:

http://www.gryhistoryczne.waw.pl/forum/index.php?topic=117.0

 

Pozdrawiam,

rrober

 

niedziela, 20 listopada 2011

Listopadowe strzelanie w Strategu - skrót z weekendu

Siemanko!

 Dzisiaj krótki brief po wizycie naszego kolegi Tomka "Thomasa"(nasz człowiek w terenie w mieście Łódź). Spędziliśmy praktycznie cały weekend z naszym wspólnym hobby - graniu w systemy bitewne i dyskusji merytorycznej nad naszymi projektami wargamingowymi.

  Efektem tego były pełne fajerwerków i dramatycznych zwrotów akcji gry w systemie Force on Force oraz czymś nowym w co dopiero "wdepnęliśmy" - ale o tym później...

 W Piątek graliśmy małe CQB w Force on Force metodą "na szybko" czyli scenariusz stworzony w pięć minut przeze mnie i Tomka "na kolanie" :-). Przypomnieliśmy dzięki temu sobie gremium zasad specjalnych po czym dołączył do nas Bartek i zagraliśmy scenariusz nr 11. z książki Road to Baghdad - The Hornet's Nest. Jest to pierwszy scenariusz w książce zmieniający stronę gracza koalicji z USMC na US Army i jej pancerne elementy działające w 2003 roku w Iraku. Z tego starcia pokażę na razie samą fotkę - AAR-ka powstanie na dniach bo sam scenariusz jest oparty na faktach autentycznych - a ja okraszę go hollywoodzkim opisem fabularyzowanym. Jest więc na co czekać... :D

Bartek i Tomek "w akcji" - czyli paranoja w dowodzeniu :D

AMBUSH! - zmagania Ssgt Dillarda z hordą Fedainów...
W pościgu za Bradleyem Dillard'a - "szerszenie" z formacji Fedainów...


  W Sobotę spotkaliśmy się już w znacznie większym gronie i graliśmy w Force on Force na dwa stoły. Pierwszy to scenariusz nr 1 z książki Road to Baghdad "Crown Jewel". Było to małe CQB na stole 60x60 cm.

"Crown Jewel" - zespół przepompowni ropy naftowej - pierwszy cel USMC w Iraku w 2003 roku...
Symbol czerwonego trójkąta na pace Toyoty wskazuje na obecność irackich sił militarnych...
Obrońcy iraccy  przystępują do celowego sabotażu instalacji paliwowych z użyciem C4...


  Na drugim stole walczyliśmy z Pawłem i Rafałem (ja część gry byłem po stronie US Army - później byłem "sędzią") ponownie w scenariusz The Hornet's Nest...



 W tym momencie czas na zapowiadaną niespodziankę - testowaliśmy w akcji po raz pierwszy nowy system - Kampfgruppe Normandy (Warhammer Historicals). System daje wiele radochy - jest to bardzo fajna baza do "spotkaniówek" a także do scenariuszy. Graliśmy w KGN w Sobotę wieczorem oraz całą Niedzielę...

 W porównaniu z Force on Force jest mniej turlania kostkami. Po pierwsze - brak systemu reagowania wzajemnego. Jest to klasyczne "IGOUGO" z aktywacją naprzemienną: wpierw wszystkie możliwe aktywacje gracza A, który wygrał inicjatywę i może aktywować określoną przez ten rzut K6 ilość jednostek (posiada przez to przewagę nad graczem drugim) - potem wszystkie możliwe gracza B. Elementem pomagającym wzajemne szachowanie się jest forma Overwatch'a - a więc strzelanie poprzez przerwanie w turze przeciwnika. Każda aktywacja jednostki pozwala na wykonanie dwóch różnych lub takich samych akcji (ogień mierzony, ogień taktyczny, ruch, etc...). Reasumując gra się szybko, płynnie i przyjemnie. Na pewno zatrzymamy się nad tym systemem na dłużej kosztem Operation World War 2, który jest zdecydowanie przepakowany w całe tabele i system aktywacji karciany wydłużający całą rozgrywkę co najmniej dwukrotnie... Oto kilka fotek z naszych rozgrywek:

The Bocage Hell...
Uderzenie pancerne US Army...
"Wróg jest gdzieś za tymi zaroślami..."
Piechota SS w pozycjach obronnych za bocage'em...
Pluton US Army Rangers asystuje Shermanom w natarciu...
Na zakończenie - dzięki Tomku, że udało się po raz kolejny spotkać i postrzelać ! Weekend uważam za udany ! :-)

Do następnego razu Panowie !

poniedziałek, 14 listopada 2011

Ambush Valley: Vietnam 1965-1975

Witam! Z prawdziwą radością piszę te słowa będąc szczęśliwym posiadaczem najnowszego dodatku Ambush Alley Games wydanego przez Osprey Publishing. Nareszcie dział „Vietnam” ma kompletny arsenał zasad na podstawie których możemy zacząć zabawę. W chwili obecnej jestem po wstępnej lekturze i chciałem się podzielić pierwszymi spostrzeżeniami. No to lejem ten napalm!



Dodatek podzielony jest na kilka podstawowych działów. Po pierwsze mamy „wstępniaczek”, podziękowania i krótkie wprowadzenie historyczne. Wszystko to na 3-ech stronach. Za mało? Poczekajcie dalej. Następnie mamy modyfikacje i wprowadzenie nowych zasad. Specyfika działań w dżungli, tunele Vietkongu, pola ryżowe, zamaskowane bunkry, zasadzki… to wszystko i wiele innych rzeczy zostało wyłuszczone prostym językiem. Dodatkowo poparto je przykładami, tak dobrze znanymi z „podstawki”. Czytanie samych zasad specjalnych powoduje, że natychmiast się chce grać np. Vietkong niby słabo wyszkolony, słabe morale, ale poza tym skradają się i przemieszczają prawie jak ninja. Ale po chwili twarde zderzenie z rzeczywistością: „Ja jeszcze nie mam pomalowanych figurek!” Dalej idąc mamy 5 stron skrótu historycznego Wietnamu. Skąd się w ogóle wziął zalążek konfliktu, kto brał udział i jak przebiegał. Ważna sprawa, bo niby wszystko zabawa, ale nie zawsze wiadomo o co się te figurki na stole biją. I kolejny krok, a tu prawdziwa bomba, ale nie taka pułapka z pudełka po butach, ale właśnie wielka jak bojler z napalmem: struktury armii. Niech was nie zmylą te dwa słówka, bo mamy do czynienia z 86-cioma stronami struktur dowodzenia, zmianami na przestrzeni lat, listami plutonów, oddziałów specjalnych i specyfiki uzbrojenia. Osobiście uważam to za absolutny rarytas, trudno dostępny w tak klarownej formie gdzie indziej. Przykładem niech będą amerykańskie jednostki specjalne, które były wysyłane w różnych wariantach uzbrojenia i dowodzenia, w zależności od specyfikacji zadań. Podobnie opisano siły w Kambodży i Laosie. Na końcu mamy pojazdy, 6 scenariuszy, zasady gry wieloosobowej i słowniczek. To wszystko w miękkiej okładce i na błyszczącym papierze. Tak samo jak wersja podstawowa Force on Force, tak i Ambush Valley posiada powciskane wszędzie kolorowe zdjęcia, ryciny, wytłumaczenia i przypisy.

Tuż przed planowanym zakupem, pożyczyłem od q.b. wersję Ambush Valley do pierwszej edycji podręcznika podstawowego. Wydaje się, że była to tylko wersja beta, dla graczy, bo porównując staranność samych zasad i pominięcie kilku proponowanych, ma się nieodparte wrażenie, że wycięto wszystko co zbędne, a dodano tony informacji dodatkowych. Nie mogę się doczekać pierwszych gier, no i trzeba ściągnąć „Pait it Black” :D

środa, 9 listopada 2011

Bloody foreigners - Untold Battle of Britain

Siemanko !

 Dziś coś dla koneserów serii dokumentalnych z mocnym "polskim" akcentem oraz fanom lotniczego systemu bitewnego SCRAMBLE. Fabularyzowany dokument o historii naszego dywizjonu 303 w Bitwie o Anglię okiem Brytyjczyków.

 Historia momentami zabawna (np: w przełamywaniu barier komunikacyjnych między naszymi lotnikami a brytyjskimi oficerami), lecz według mnie w całokształcie oddająca odwagę i honor naszym lotnikom. Warto się tym podzielić z każdym anglojęzycznym znajomym zza granicy :)

 Dziś to tyle - pozdrawiam !

ps. Film polecam obejrzeć dopiero po kliknięciu "Watch on Youtube" w nowym oknie z polskimi napisami!