poniedziałek, 22 października 2012

Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie...

   Witam. Od jakiegoś czasu zaznajamiałem się z gierką ze stajni Ambush Alley Games (naszej ulubionej :P) „Ambush Z” i postanowiłem nią Was zarazić….
Jak zapewnie niektórzy domyślają się, ta wersja gry ma oddać klimat rozgrywek w świecie horrorów o zombie. A zatem zasiadamy do świerzego móżdżku… :D
   Jeśli idzie o mięsko, to autorzy dają nam mały kotlecik mielony. Bardziej dla zasady niż dla świata gry. Otóż mamy rzeczywistość w której pojawia się wirus, który zamienia ludzi w mięsożerne bestie, które gryzą ludzi, a ci gryzą innych ludzi i jakoś jak umrą to i tak dalej gryzą. Standard współczesnej kinematografii w klasach od A do Z (pewnie stąd ta nazwa :D) i jeśli o mnie idzie bardziej wolałbym użyć świata jednego z filmów dla większego zgrywu.
   Mechanika ta sama, dobrze znana i lubiana, czyli prawie uniwersalne 4 lub więcej. Zmian jest kilka, niby kosmetycznych, ale charakterystycznych, np. zombiaki nie mają morale, tylko sprawność, zasięg spostrzegawczości, zasięg ruchu.
Zombiak zombiakowi nierówny. Mamy tu cztery rodzaje mięsożerców.
   „Oscar” to rodzaj nieumarłego znanego z fantasy, kogoś kto umarł zdrowy, nie zainfekowany, a wirus (lub coś innego) dobrał się do martwych zwłok, więc ożyły. Taki zombie jest powolny i niemrawy jak ze starszych filmów, takich jak „Martwe zło”. Można dobić patelnią.
   „Zulu” to rodzaj zdechlaka najbardziej rozpowszechnionego, czyli pogryzionego i wskrzeszonego po zgonie. Jak ktoś jest fanem „The walking dead” to wie o co chodzi. Średnio szybkie i dość groźne, tępić ołowiem.
   Kod „Romeo” przypisano żywym, którzy jeszcze nie zginęli od wirusa, ale po zarażeniu wzrosła w nich agresja ponad wszelką miarę. Potrafią biegać i używać prostych narzędzi typu sztacheta lub siekiera. Typ przeciwnika z „28 dni później”, zwalczać napalmem.
   „Dexter” nie jest postacią z kreskówki, chociaż podobno pierwszy zaobserwowany osobnik miał okulary jak wspomniana postać. Dexter  ma statystyki jak Romeo ale posiada pewną wredną właściwość, a jest to kontrola umysłu. Dexter może przejąć kontrolę nad jednostką żywych, gdy ich morale spada do poziomu K6. A może spaść raczej szybko.
   Żywi cywile, gdy nie wiedzą co robić miotają się chaotycznie po planszy. Są zwykle celem do uratowania dla wyszkolonych ludzi i wojska, albo ofiarami dla samych zombiaków. A ci im dłużej gramy są coraz bardziej niebezpieczni, bo z kolejnymi turami rośnie im „wyszkolenie”. Ponadto ładnie klimat oddają zasady przypominające stres bitewny w wersji podstawowej „Force on Force”.
   W podręczniku brak zasad odnośnie pojazdów, zapewne zrezygnowano z nich na rzecz klimatu, no bo krwiożerczy tłum pocisków p.panc raczej nie ma. Osobiście ten brak mi nie przeszkadza, bo o samą rozgrywkę na poziomie piechoty tu chodzi, a nie o nowy „Carmageddon”.
   Reasumując podręcznik ma około 57 stron z zasadami, z czego pewnie 10 z innowacjami w porównaniu z podstawką. Szybko można się ich nauczyć i nawet zagrać solo, bo autorzy posiłkując się zasadami ruchu losowego umożliwili nam też tryb single player. Niby wszystko jest w porządku z zasadami, ale podręcznik nie ma tego kopa tak samo jak pierwsza wersja „Ambush Valley”. Przytaczam to porównanie nie bez przyczyny, gdyż autorzy zapowiadają wydanie „Ambush Z” w pierwszej połowie 2013 roku w wersji drukowanej i ze stosownymi zmianami. Zmiany mają podobno zwielokrotnić satysfakcję z rozgrywki. Dożyjemy zobaczymy….. :D

sobota, 6 października 2012

Strzelanina w Normandii - Testy Normandy Firefight

Run for your life "Jerries" !
Hejka !

 W zeszły Czwartek spotkaliśmy się w Strategu, aby przetestować system Normandy Firefight w akcji na naszych makietach oraz figurkach.

Delikatnym powiewem świeżości jest fakt, iż ten system będziemy rozwijać w skali 28mm na figurkach serii Warlord Games: Bolt Action oraz Artizan Design i wielu innych firmach specjalizujących się w tej skali. Powiem krótko - zabawa z perspektywy szeregowego żołnierza małego patrolu była przednia!
  

 Rozegraliśmy starcie "dwóch na dwóch". Ja z Tomkiem Świdrem zagraliśmy patrolem czteroosobowym Royal Marine Commando. Po drugiej stronie w rolę Niemców wcielili się Wookush ze Stemirem. Każdy z graczy miał pod swoją komendą dwójkę żołnierzy. Szlifowaliśmy znajomość zasad podstawowych i postrzelaliśmy do siebie dosyć sporo - efektem czego był jeden "trup" po stronie niemieckiej oraz jakieś rany po naszej stronie.

Oto kilka ujęć prosto z akcji:

Stay sharp boys ! Mg42 position ahead !
Der "Tommies" ! In Deckung !!
Move forward Chaps !
Flank & shoot the bloody "Krauts" Johnny !
On my mark... Go ! Go ! Go !

 
 Ziarnistość i szczegółowość przepisów oraz dynamika rozgrywki sprawiają, że akcję dosłownie czuć - krew, pot, łzy i wszechobecny świst kul. Stół 120x120 cm w zupełności wystarcza do rozegrania dających pozytywnych emocji scenariuszy. Oto widok na stół do gry "z lotu ptaka":


 Na dziś to tyle - do następnego razu !

poniedziałek, 1 października 2012

Pola Chwały 2012


Się macie ludzie ! 

 Przeżyliśmy kolejny emocjonujący weekend. Wyjazdy do Niepołomic to już taka nasza "świecka tradycja". Wiadomo, że zawsze gwarantują one stuprocentową zabawę i emocje przy stole do gier, czy to w trakcie rekonstrukcji, oraz wszelkich rozmowach "branżowych" przy kufelku piwka... Nie inaczej było w tym roku.

Oto krótkie foto - story z wyjazdu:





Dzięki wszystkim za mile spędzony czas - q.b !

Witam również!

Wyedytowałem post na prośbę Kuby i wrzucam swoją galerię zdjęć z dwóch dni konwentu. Sporo w niej fotek figur i fotek z gier, ale są one miłe dla oka więc oglądanie będzie ciekawe ;) Dziękuję chłopakom z Wa-wy za sprowadzenie makiety do scenariuszy jakie rozegraliśmy na PCh, oraz Headache'owi i Czakiemu za grę oraz samo spotkanie.

Do następnego Panowie - Thomas



Pozdrawiamy !

czwartek, 27 września 2012

"Cobra II. Tajna historia inwazji i okupacji Iraku"


Siemanko!

 Tekst Czakiego zainspirował mnie do wprowadzenia na blog pewnych nowinek w postaci informacji na temat ciekawych, wartych uwagi książek związanych z zagadnieniami wargamingu. 

 Dziś pierwsza moja próba do cyklicznych mini recenzji - krótkie słowa o książce: "Cobra II. Tajna historia inwazji i okupacji Iraku"


Autorami tej pozycji jest dwóch panów:

-Michael R. Gordon (główny korespondent wojskowy „The New York Timesa”)
-Bernard E. Trainor (emerytowany generał marynarki wojennej USA, obecnie analityk wojskowy telewizji NBC)

 Książka jest na moje oko bardzo wartościowym uzupełnieniem i systematyzacją informacji z pierwszego suplementu do podręcznika Force on Force (Osprey Publishing) - mowa tu "Road to Baghdad". Krótko o zawartości. Pozycja Gordona & Trainora wydana w 2006 roku zawiera imponującą ilość treści - 576 stron, 35 ilustracji, 17 map, 31 stron przypisów, kilkaset nazwisk w indeksie osobowym oraz indeks nazw geograficznych i etnicznych.


 Jest to odważna historia planowania i wykonania operacji obalenia reżimu Saddama Husajna - począwszy od długotrwałego i skomplikowanego procesu planowania w gabinetach i sztabach, przez opis działań militarnych, aż po okres okupacji i czasy "stabilizacji". Odważna dla tego, gdyż porusza dwie płaszczyzny. Oprócz zawartej analizy militarnej, znajdziemy surową krytykę społeczno - polityczną związaną z formą i metodą przeprowadzenia całej operacji. Autorzy nie szczędzą czytelnikom gorzkich słów pod adresem administracji i bliskiego otoczenia ówczesnego Prezydenta USA - Georga W. Busha - gorzka prawda trafia nawet w dowódców wojskowych oraz wywiad USA. Mowa jest między innymi o tym, jak źle może się skończyć przekonanie o wyższości własnego modelu życia nad innymi propozycjami i jak zadufanie władzy we własną wszechmoc prowadzi do katastrofy. Ukazuje kompleksy i ambicje polityków oraz wojskowych (od prezydenta USA poprzez jego ministrów i dowódców różnych szczebli). Uwidacznia nam, jak te kompleksy mogą się przyczynić do wywołania awantury na skalę światową oraz jak wszelkie prywatne animozje pośród decydentów politycznych i wojskowych, oraz niedostateczne dane wywiadowcze mają przełożenie na brutalne zasady pola walki.

 Autorzy dotarli do imponującej liczby ważnych dokumentów, także posiadających klauzulę tajności, mieli wgląd w stenogramy narad za zamkniętymi drzwiami gabinetów w Pentagonie i Białym Domu, mieli wgląd w relacje i raporty z pola bitwy, przeprowadzili także dziesiątki rozmów z osobami zaangażowanymi w planowanie i operację wojskową - tu ciekawostka - po obu stronach konfliktu. Nigdy nie myślałem, że uda się skompilować wszelakie zeznania pojmanych Irackich oficerów wysokiego szczebla, jak i z otoczenia samego Saddama Husseina na temat przygotowań do odparcia potencjalnej inwazji i prowadzenia obrony terytorium Iraku - oraz tego jak Saddam Hussein postrzegał niebezpieczeństwa zewnętrzne.

 Podsumowując - książka jest godna polecenia. Jest cała masa inspiracji wargamingowych do rozegrania dodatkowych scenariuszy walk z 2003 roku w Iraku. Daje spore wyobrażenie o różnicach i dysproporcjach walczących stron, motywacji zwykłych żołnierzy do walki oraz o mocy irackiej "partyzantki" toczonej przez Fedainów od pierwszych dni operacji. Doskonale systematyzuje dotychczasowe wyobrażenia na temat II wojny w Zatoce Perskiej (czytając fragmenty walk o mosty w Nasiriyah można się poczuć jakby właśnie się oglądało serial "Generation Kill") i poszerza postrzeganie tego konfliktu dodatkowo o wspomniane wyżej aspekty społeczno - polityczne.

Dzięki za uwagę - Pozdrawiam !

środa, 26 września 2012

Czekając na Battlegroup Kursk - Normandy Firefight


Wraz z zamknięciem studia Warhammer Historical skończył się rozwój gry „Kampfgruppe Normandy”. Splot nieszczęśliwych wydarzeń doprowadził do tego, że autor owej gry – Warwick Kinrade nie miał możliwości kontynuowania rozwijania tej linii pod szyldem innego wydawnictwa. Szybko jednak wargamingowy światek obiegła informacja, że autor KGN pracuje nad nową grą, która tematyką (II wojna światowa) oraz stylistyką (mechanika) będzie nawiązywała do tytuły ze stajni Games Workshopu. I tak powstała gra „Battlegroup Kursk”.

Oczekując na premierę nowej gry Warwicka Kinrade’a postanowiłem przyjrzeć się bliżej innej jego grze – „Normandy Firefight”, wydanej również w tym roku, której raport bitewny zamieszczono w czasopiśmie „Wargames Illustrated”. Zachęcony artykułem postanowiłem nabyć podręcznik. Koszt zasad to 12,00 £ plus niecałe 3,00 £ za przesyłkę do Polski. Razem całe zamówienie zamknęło się w kwocie niecałych 80 zł i już po czterech dniach od przelania pieniędzy przesyłka z North Star (sklep, w którym można kupić podręcznik) trafiła w moje ręce. Co otrzymujemy za tę kwotę? Książeczkę formatu A4 liczącą 48 stron w miękkiej okładce. Na pierwszy rzut oka wydaje się nie dużo. Jednak po przeczytaniu zasad (choć miałem już takie odczycie po lekturze wspomnianego raportu) uważam, że gra jest warta tej ceny.

Pierwszą rzeczą, jaką musimy przyjąć jest to, że do gry potrzebujemy ok. 2-5 figurek na stronę. Gra odzwierciedla kilkuminutowe starcie małych grupek żołnierzy. Nie ma tu miejsca na pojazdy, choć można wprowadzić do gry czołg (sic!). Co do samej mechaniki, to pomimo, iż autor zaznacza, że wpadł na jej koncept już kilka lat temu, to jest ona dynamiczna i prosta. Jedna tura w grze odzwierciedla ok. 2 sekund czasu rzeczywistego. W tym czasie każdy z żołnierzy może wykonać jedną akcję, poruszyć się oraz zmienić pozycję. Wśród akcji znajdziemy takie jak: przeładowanie broni, odbezpieczenie lub rzut granatem, celowanie czy strzał. Do wyboru mamy również kilka rodzajów ruchu, zależnie od naszej pozycji. Na końcu tury możemy zmienić pozycję, mamy do wyboru: stanie, klęcznie, leżenie. Na pierwszy rzut oka szczegółowość akcji powinna wymagać skomplikowanej mechaniki, jednak tak nie jest. Wszystko rozstrzygane jest za pomocą jednego rzutu dwoma kostkami k10. Gra przebiega płynnie, a opanowanie całości zasad zajmuje mało czasu.

Tytuł gry mógłby sugerować, że jej akcja toczy się w Normandii, jednak w podręczniku zawarto opisy najpopularniejszych broni największych mocarstw drugowojennego konfliktu. Niemniej jednak stworzenie profili broni innych krajów nie nastręcza żadnych trudności. Podręcznik zawiera cztery bazowe scenariusze (plus jeden dodatkowy wprowadzający na pole bitwy czołg), jednak sposób ich przedstawienia powoduje, że są to tylko bazy do stworzenia konkretnych starć. Tak więc możemy rozegrać dany scenariusz kilkukrotnie pod rząd i za każdym razem sceneria bitwy może być zupełnie inna. W podręczniku zawarto również generator profili żołnierzy, co dodatkowo urozmaica rozgrywkę. Dużym plusem gry jest również to, że można w nią grać zarówno w dwie osoby (każdy przejmuje kontrolę nad jedną stroną konfliktu), jak również możliwa jest rozgrywka, gdzie na jednego gracza przypada jedna figurka. Gra jest na tyle dynamiczna i elastyczna, że nie powoduje to żadnych przestojów i dłużyzn.

Gra jest bazowo dedykowana pod figurki 54 mm (sugerowane wymiary stołu w tym przypadku to 120 x 120 cm), jednak zawarto w niej również konwerter pozwalający grać figurkami 28 mm (stół 90 x 90 cm) oraz 20 mm (w tym przypadku wystarczy blat o wymiarach 60 x 60 cm). Osobiście skłaniam się do gry właśnie w skali 20 mm, co wg mnie jeszcze bardziej uatrakcyjnia grę, ponieważ można w nią grać w praktycznie każdym miejscu.

Podsumowując muszę stwierdzić, że Warwick Kinrade wydał naprawdę solidną grę, która dostarcza mnóstwa satysfakcji z rozgrywki, z łatwo przyswajalną mechaniką, jednocześnie wypełniając pewną lukę w grach bitewnych dzięki swojej szczegółowości. Tym bardziej nie mogę się doczekać kolejnego wydawnictwa tego autora – „Battlegroup Kursk”, które już opuszcza drukarnię…

P.S. Zapraszam do przeczytania relacji z gry na blogu autora. Chętnie tez pokażę, jak działa „Normandy Firefight” w praktyce na Polach Chwały, jeśli będą chętni.

sobota, 25 sierpnia 2012

Libya 2010 - Battle for Tripoli harbour...

Witam !

 Wakacje dobiegają powoli końca - nadchodzi Wrzesień i co za tym idzie - będzie więcej gier i fotorelacji z rozgrywek. Dziś nowinka - podeszliśmy wczoraj z Pawłem do tematu nieszablonowo i po raz pierwszy nie graliśmy w "Force on Force" na zasadzie US Army vs reszta świata  :)

Powstańcy walczą na ulicach Trypolisu...


 Dzisiejszy raport dotyczy hipotetycznej sceny bitwy, która jak najbardziej mogła się rozegrać podczas "Wiosny ludów" w Afryce Północnej, a konkretniej w stolicy Libii - Trypolis i jego części przemysłowo - portowej w 2010 roku. Zaczynajmy!

Demonstracje poparcia dla libijskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej...



Opis scenariusza:

1) Teren:

 Scenariusz to plansza 90x90cm przedstawiająca fragment nabrzeża portowego / pirsu wraz z linią kolejową biegnącą wzdłuż brzegu, instalacjami do rozładunku. Teren jest zabudowany dosyć gęsto. Wąskie drogi dojazdowe pozwalają dostać się z odleglejszych części miasta do magazynu firmy logistycznej oraz do koszar wojsk obrony wybrzeża.

Widok na port z góry - na górze teren bazy z lądowiskiem Mi-24 - po prawo kolej towarowa...
Zdjęcie portu od strony południowej (2010)


2) Tło historyczne:

 ...15 lutego 2010 roku w Libii rozpoczęły się masowe antyrządowe protesty. Ludzie wyszli na ulice, by zaprotestować przeciwko 42-letnim rządom Kadafiego. 17 lutego fala zamieszek dotarła do stolicy - Trypolisu. Wieczorem 20 lutego w Trypolisie antyrządowi demonstranci wdarli się do siedziby publicznego radia Al-Shababia i publicznej telewizji Al-Dżamahirija 2, które następnie splądrowali oraz podpalili komisariaty policji i siedziby prorządowych Komitetów Rewolucyjnych. Tysiące zwolenników libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, starły się z jego przeciwnikami na Placu Zielonym w centrum stolicy Trypolisie. Wieczorem demonstranci zostali zbombardowani z wojskowych helikopterów i śmigłowców. Lotnictwo atakowało cele ruchome co 20 minut. W bombardowaniach zginęło ok. 250 osób....

Gorące "Dni Gniewu" z 2010 roku w analizie stacji BBC...


 We wschodnich biednych dzielnicach Trypolisu wybuchły regularne walki. Kilka jednostek wojska przeszło na stronę buntowników. Na wybrzeżu wzdłuż portu wojska Kadafiego miały rozlokowane koszary i zabudowania wojskowe w tym lądowiska śmigłowców Wojsk Obrony Wybrzeża wraz z instalacjami paliwowymi. W jednym z nich stacjonował śmigłowiec Mi-24 wraz z jego rosyjskim personelem obsługi technicznej (dwaj piloci i mechanik) działającej jako prywatna, najemna firma na kontrakcie. Rebelianci korzystając z chaosu panującego w mieście napadli właśnie na te koszary portowe zmuszając wojska lojalne Kadafiemu do wycofania się. Wśród porzuconych instalacji portowych na terenie koszar trzech kontraktowców rosyjskich zabarykadowało się w budynku administracyjnym porzucając serwisowaną maszynę Mi-24, która rano miała wykonywać "loty porządkowe" nad stolicą. Rosjanie broniąc się desperacko przed okrążeniem i pojmaniem przez rebeliantów zdołali skontaktować się z kwaterą główną wojsk rządowych w Bab al-Azizija i na odsiecz wyrusza zmotoryzowana grupa szybkiego reagowania...

Rebelianci opanowali kompleks z lądowiskiem dla Mi-24...


 3) Założenia taktyczne:

Czas trwania walk: 6 pełnych tur

 -Wojska rządowe mają zabezpieczyć koszary, sprzęt wojskowy (śmigłowiec Mi-24) oraz instalacje paliwowe na terenie koszar poprzez wyparcie / wyeliminowanie / schwytanie rebeliantów na terenie koszar i portu. Ponadto za wszelką cenę nawiązać kontakt z rosyjskim personelem lotniczym zabarykadowanym w koszarach.

 -Rebelianci mają za zadanie wciągnąć w zasadzkę wojska rządowe - po czym ewentualnie schwytać żywcem personel rosyjskich lotników dla celów propagandowych. Z racji niedostępności materiałów wybuchowych zdolnych wyrządzić szkody w instalacjach paliwowych sabotaż tychże instalacji nie wchodzi w grę.

4) Podział sił:

LIBIA (Ja)

*Piechota regularna Libijska (TQ: D6 / Morale: D8)
-BRDM 2  (+desant 5 żołnierzy)
-BTR 152  (+desant 10 żołnierzy)

*Element Brygad Chamisa (doborowej piechoty zmotoryzowanej) (TQ: D8 / Morale: D8)
-BTR 60 (+desant 10 żołnierzy)

Narodowa Armia Wyzwoleńcza (جيش التحرير الوطني الليبي) (Paweł)

*Rebelianci w licznych, uzbrojonych grupach bojowych po 6 osób (TQ: D6 / Morale: D12)
(zasady specjalne: irregulars, brak inicjatywy, shrink, shaken, caveman casevac)

5) Przebieg walk:

 Podzieliłem swoje wojska na dwie części - wojska regularne zajęły południową część wjeżdżając z drogi głównej dwoma pojazdami (BRDM2 oraz BTR152) prowadzącej do koszar. BTR60 z komando Chamisa wprowadziłem do akcji z linii kolejowej wzdłuż nabrzeża i zabudowań kapitanatu portu. Moim celem było wprowadzenie zamieszania w szeregach rebeliantów by nie mogli się skupić na 1 punkcie obrony.


 Zacząłem dość ostro. BRDM 2 wyjechał zza zakrętu i wypalił serię z działka KPW 14.5mm do rebeliantów. Powalił dwóch rebeliantów znajdujących się w stanowisku umocnionym, a jeden z nich w skutek ostrzału załamał się, rzucił karabin i zdezerterował natychmiast salwując się ucieczką (zasada shrink!). To samo uczyniłem z BTR152, który zrównał się z BRDM-em i wypalił z kaemu dowódcy pojazdu - efekt był troszkę gorszy, gdyż rebelianci ocaleli...

Pojazdy armii atakują bramę kompleksu wojskowego...


 Komando Chamisa postanowiłem "spieszyć" z pojazdu w dwie pięcioosobowe grupy by dało to więcej możliwości taktycznych oraz ocaliło desant przed ewentualną zasadzką z eRPeGa rebeliantów..

Brygady Chamisa wchodzą do akcji w asyście BTR60...


 Kolejna tura to mozolne postępy po stronie Brygad Chamisa - nawiązało się kilka wymian ognia w skutek których wyeliminowałem praktycznie całą grupę rebeliantów - ale mocno dostała grupa, którą zaskoczyli rebelianci strzelający praktycznie "z przyłożenia" z parteru budynku kapitanatu portu. Powalił ten ostrzał jednego komandosa, który potem okazał się ciężko rannym, wyłączonym z akcji dependantem... W rewanżu wpadłem drugą pięcioosobową grupą komandosów do budynku kapitanatu portu i w brawurowej akcji szturmem wziąłem budynek zabijając w walce wręcz 5-ciu rebeliantów, łapiąc przy tym jednego żywcem.

Zasadzka rebeliantów...
Szturm Brygad Chamisa zakończony sukcesem...
 
 Po stronie wojsk regularnych nie było już tak wesoło - BRDM2 sforsował bramę - o mało co nie wyłapując RPG ppanc "na twarz". BTR 152 widząc co się dzieję czym prędzej wpadł na teren bazy strzelając do wszystkiego co się rusza - zatrzymał się przy budynku gdzie zabarykadowała się ekipa lotników kontraktowców z Rosji po czym... stała się pierwsza tragedia.

BRDM sforsowawszy bramę dał drogę BTR152, który padł ofiarą RPG...
 
 Rebelianci wystrzelili całą serię z AK47 i PKM w skutek czego dowódca BTR 152 postrzelony w szyję wpadł z powrotem do przedziału desantowego obryzgując swoją krwią resztę żołnierzy. W pojeździe słychać było krzyki i wrzaski. Chaosu i pełnej tragedii dopełniła kolejna drużyna rebeliantów, która strzałem w tył BTR152 z RPG ppanc skończyła żywot pojazdu i całego desantu (efekt na obrażenia D12 w tył pojazdu o obronie D6... -> catastrophe!) obracając wszystko w jeden poskręcany, płonący kawał metalu i dopalającego się paliwa... Z racji tego, że Rosjanie nie mieli żadnej sojuszniczej ekipy w okolicy (mieli ją przez minutę) nie mogłem ich dalej aktywować.

Rebelianci i ich "hunter-killer" team z samymi głowicami rpg ppanc...

Do akcji rzuciłem BRDM-a, który ominął wrak BTR152 i stanął przysłonięty od wszystkich zagrożeń (w tym rebeliantów z RPG) koło budynku z Rosjanami. Komando Chamisa w tym czasie dalej powoli i mozolnie ruszyło naprzód. Wpierw zapakowali ciężko rannego kolegę do BTR60 a potem skrępowali jeńca i również wrzucili go do pojazdu. Znowu jednak wpadłem pod ciężki ogień i RPG zza wagonów kolejowych tym razem zabił jednego komandosa... W odpowiedziach ogniem kolejni rebelianci to ginęli, to dezerterowali rzucając broń salwując się ucieczką i jakoś ominąłem kolejnych opresji. W tym samym czasie BRDM "pogonił" na cztery strony świata bandę z PKM, która wcześniej zabiła dowódcę pechowego BTR152.

Walka trwa - tura nr 5 z góry...
 
 Na terenie bazy pozostawała już tylko 1 grupa i niedobitki innej, która wykończyła BTR152 połączone w jedną sporą bandę. Rosjanie wyszli w końcu z pozycji w stronę Brygad Chamisa, a BRDM osłaniał ich odwrót.

Rosjanie dają "drapaka" do strefy bezpiecznej, BRDM krwawo rozprawia się z niedobitkami rebeliantów...
 
 BRDM był niestety odwrócony tyłem do tej sporej bandy rebeliantów z RPG - zdążył jednak w skutek wygranego testu reakcji uciec z pozycji "niebezpieczne tyły", stanąć przodem do wroga i wypalić ze wszystkiego co miał... KPW 14,5 mm terkotał bezlitośnie i grupa salwowała się ucieczką poza bramy kompleksu wojskowego. Tym samym zakończyliśmy turę nr 6 i nastał koniec walki - okazało się, że taktycznie wywiązałem się z założeń scenariusza. Niestety straty niemiłosiernie bolesne i niewspółmierne do jakości i ilości przeciwnika.

Ostatnie niedobitki rebelii uciekają z kompleksu wojskowego...

 Podsumowując - szturmując kompleks wojskowy na południu straciłem pojazd BTR152 wraz z całą jego załogą i desantem (10 osób). Po stronie północnej Brygada Chamisa straciła komandosa oraz drugi był wyłączony z akcji przez ciężkie rany - ale za to pojmany żywcem był jeden rebeliant. Udało się nawiązać kontakt z najemnym rosyjskim personelem lotniczym oraz zabezpieczyć ich odwrót.

"Raz maty rodyła!"



 Rebelianci stracili równie dużo - z około trzydziestoosobowej grupy zabiłem 15 z nich - reszta w ilości ośmiu dezerterowała, a pozostali jeszcze uciekali w popłochu po planszy już poza terenem kompleksu wojskowego.

 Był to fajny wątek militarny, który na 100% z Pawłem będziemy kontynuować w mniejszych bądź ciut większych modyfikacjach tak by współczesne konflikty zbrojne i system Force on Force nam się tak szybko nie przejadły.

Na dziś to wszystko ! Dzięki za grę Paweł ! Do następnego razu !

Pozdrawiam!

wtorek, 10 lipca 2012

Wakacyjne strzelanie w pracowni

Siema !

 Długo nie pisaliśmy nic - czas przełamać wakacyjny marazm i zrelacjonować wizytę naszego "ziomka-Tomka" aka Thomasa w Warszawie :)

 Tomka odebrałem w Piątek z Dworca Centralnego. Jego przyjazdy kilka razy w roku do stolicy to już świecka tradycja wargamingowa w relacjach Łódź - Warszawa. Jak zawsze przywiózł ze sobą kupę sprzętu i figurek do grania.

 Zaczęliśmy od II wojny światowej. Zagraliśmy losowy scenariusz w oparciu o zasady Kampfgruppe Normandy. Starcie może nie było historyczne - naprzeciwko siebie stanęły w szranki siły brytyjskie (Ja) kontra spadochroniarze niemieccy (Thomas)... Mimo to obfitowało w dynamiczne zwroty akcji i po zaciętej batalii musiałem uznać wyższość przeciwnika. Oto krótka foto relacja:


Kolumna pancerna UK przedziera się przez pola Normandii...

Zniszczony Kettenkrad....
W oddali na stanowiskach czeka waleczny Fallschirm...
Brytyjczycy rozpoznają pole walki ogniem....
"Move forward !!!"
Pancerniacy szturmują przez bocage' rozdzielające okoliczne pola...
Salwy z artylerii i moździerzy raz po raz spadają nieopodal piechoty...
"Go and find some cover !"
Brytyjczycy rozwijają natarcie przez okoliczne pola...
Piechota przodem - czołgi z tyłu...
"Take that Orchard lads !"

Brytyjczycy zajęli sad...

By po chwili przyjąć salwę z Nebelwerferów...
Fallschirm wykańcza pierwsze czołgi w walce na krótki dystans...
Walka na krótki dystans...
Fallschirm przejmuje Orchard...
Widok na stół do gry z góry...

 Po zaciekłej jatce wśród zarośli Normandii do pracowni zawitał Bartek. Zagraliśmy w Force on Force i jego suplement Road to Baghdad. Oto znany nam już wcześniej scenariusz z drogą do An Nassiriyah... Niestety ze względu na panujący upał nie dało rady psychicznie dokończyć tej batalii - zakończyliśmy po 4 turach kiedy Amerykanie pozbawili Irakijczyków wielu atutów... A teraz fotki:

USMC - Semper Fi !!!
Iraqi - For Saddam and Victory !! Jarla! Jarla!
Scrapyard...
M1A1 Abrams Killcam...
HMMWV pinned !
AAV supporting...
M1A1 Abrams - another Killcam...
"For the glory of Iraq and  Saddam !"
Fedayeen ambush !
Another ambush !

 Tak oto zakończyliśmy zmagania w Piątek - porozwoziłem chłopaków po domach i nastała Sobota.
W ten dzień rozegraliśmy kolejne starcie w Kampgruppe Normandy. Ja po raz kolejny dowodziłem Brytolami. Chłopaki podzielili się Fallschirmem. Zagraliśmy scenariusz typu Set Piece Attack - The next Village. Moje siły miały wyprzeć wroga z wioski stojącej na drodze natarcia brytyjskich sił głównych w sektorze dużej operacji. Walka była ciężka - Niemcy pochowani w bocage'ach dawali mi ostro "po tyłku" i mocno obrywałem raz za razem. Na sam koniec by pognębić mnie jeszcze mocniej pojawił się niemiecki samolot nad naszym sektorem działań... Katastrofa ! Oto fotki:

Fallschirm we wsi...
W pośpiechu reorganizacja na stanowiskach bojowych...
Zwiad na Stuartach dociera do wsi...
HQ już podaje koordynaty ostrzału dla artylerii...
Zwiad zatrzymuje się w polu...
Zespół Mg 42 HMG w ukryciu...
Fallschirm w natarciu wzdłuż drogi...
"Hans ! Da sind Tommies !"
Siły główne na Bedfordach wchodzą do akcji...
Pośpieszne rozładowanie desantu...
"Move forward !"
Snajperzy osłaniają piechotę...
Jednak pod koniec pojawia się niemieckie lotnictwo i psuje mi wszystko...



 Po raz kolejny musiałem pogodzić się z porażką - ale było warto. Dla takich dni gdzie można pograć w doborowym towarzystwie warto jest troszkę poczekać. Dzięki Tomek !

 

ps. Udanych wakacji oraz do zobaczenia na Polach Chwały - pokazujemy w tym roku FoF - Afganistan... :D